Punktacja (99:91, 99:91, 100:90) nie pozostawia wątpliwości, kto był w tej dziesięciorundowej walce lepszy. – Jak jest szybkość, to nikt mnie nie pokona – mawia od dawien dawna Adamek i jest w tym sporo prawdy. 41-letni były australijski rugbysta nie miał nic do powiedzenia, choć ambicji i odporności na ciosy nie można mu odmówić. Od pierwszego do ostatniego gongu próbował znokautować naszego byłego mistrza świata wagi półciężkiej i junior ciężkiej, jednak był za wolny.
– To kawał chłopa, mocno bije, ale byłem dla niego za szybki i nie mógł mi nic zrobić – powiedział „Rzeczpospolitej" o rok młodszy od Australijczyka Adamek. Potwierdził też, że walka wisiała na włosku, gdyż podczas przygotowań w Osadzie Śnieżka w Łomnicy okazało się, że ma złamane dwa żebra. Ale na szczęście wrócił do sparingów i w Ergo Arenie okazało się, że wciąż potrafi wygrywać.
To jego 51. zwycięstwo. W długiej, blisko dwudziestoletniej już zawodowej karierze pokonali go tylko Chad Dawson, Witalij Kliczko, Wiaczesław Głazkow, Artur Szpilka i Eric Molina.
Czekamy na jesień
Adamek twierdzi, że walka z Haumono była dla niego sparingiem. O złamanych żebrach nie myślał. – Kiedyś biłem się z Paulem Briggsem o pas WBC w wadze półciężkiej ze złamanym nosem, więc złamane żebra miałyby mnie teraz powstrzymać?
Co ciekawe, Australijczyk Briggs to dobry znajomy Haumono. Przed laty Solomon był jego sparingpartnerem. Oglądał więc i podziwiał dwie wojny swojego krajana z Adamkiem. Nie sądził, że przyjdzie mu po latach walczyć z nim w Polsce.