Normalnie na Hard Rock Stadium byłoby ich 65 tysięcy, ale pandemia wciąż trwa. Faworyt jest żelazny, bo gdy walczy 30-letni rudowłosy Meksykanin, najlepszy dziś pięściarz bez podziału na kategorie wagowe, rywale na ogół są bez szans.
Alvarez (54-1-2, 34 KO) to nie tylko najlepszy, ale i najlepiej zarabiający zawodowy bokser na świecie. Pod koniec 2018 roku głośno było o jego kosmicznym kontrakcie z platformą streamingową DAZN (365 mln dolarów za 11 walk), ale Alvarez zerwał tę umowę, dziś sam jest swoim promotorem i liczy na jeszcze większe zarobki. W czasie pandemii, przy niewielkim udziale publiczności, to niemożliwe, ale później, kto wie.
Za walkę z Yildirimem (21-2, 12 KO) „Canelo" z pewnością otrzyma solidne honorarium. W maju chce walczyć z Joe Saundersem, czempionem WBO, we wrześniu z mistrzem IBF Calebem Plantem lub być może po raz trzeci z Giennadijem Gołowkinem, ale to jest możliwe tylko w wadze superśredniej.
Pojawiła się też informacja, że 23 grudnia w Tokio zmierzy się z Japończykiem Ryotą Muratą, złotym medalistą igrzysk w Londynie (2012), urzędującym mistrzem WBA kategorii średniej.
Alvarez ma już tytuły w czterech wagach: superpółśredniej, średniej, półciężkiej i superśredniej. Ten ostatni pas (WBC) wywalczył w grudniu, wygrywając zdecydowanie z wyższym o głowę, niepokonanym wtedy Anglikiem Callumem Smithem.