Miesiąc temu, też w Lublinie, w Centrum Spotkania Kultur, oglądaliśmy oprócz Polaków znakomitych Rosjan na czele z mistrzem świata wagi średniej Glebem Bakszim, teraz będą pojedynki we własnym gronie, miejmy nadzieję, że atrakcyjne.
W kategorii 57 kg dojdzie do rewanżu za ubiegłoroczne mistrzostwa Polski. W Wałczu 19-letni Paweł Brach przegrał wprawdzie ze starszym i bardziej doświadczonym Jarosławem Iwanowem, ale pokazał, że warto w niego inwestować.
Ciekawie zapowiada się też pojedynek pomiędzy Damianem Durkaczem i Dominikiem Kidą. Pierwszy z nich, trzykrotny mistrz Polski, wygrał w Wałczu rywalizację w wadze 63 kg, a Kida sprawił sensację, zdobywając złoty medal w kategorii półśredniej (69 kg). W Lublinie zmierzą się w jego limicie wagowym, ale i tak faworytem będzie Durkacz, którego tylko krok dzieli od startu w igrzyskach w Tokio.
W czerwcu mają być dokończone kwalifikacje, przerwane w ubiegłym roku z powodu pandemii koronawirusa. Durkacz wygrał wtedy jedną walkę, jeśli wygra kolejną, z Węgrem Milanem Fodorem, to zapewni sobie olimpijski paszport.
Wszystko wskazuje na to, że Durkacz może być naszym jedynym reprezentantem w olimpijskim turnieju mężczyzn, choć swoją szansę w turnieju kwalifikacyjnym (4–8 czerwca) dostaną jeszcze w wadze superciężkiej Adam Kulik lub Oskar Safaryan. Obu zobaczymy w Lublinie. Kulig zmierzy się z utalentowanym Oskarem Koperą, a Safaryan, dwukrotny mistrz Polski tej kategorii, z Karolem Krupienikiem.