Stawką będzie pas WBC należący do Wildera. Tydzień wcześniej w Cardiff Anthony Joshua (ma pasy IBF i WBA) pokonał Carlosa Takama i powiedział, że w przyszłym roku chciałby zmierzyć się z Wilderem w celu zunifikowania tytułów. Ale ten najpierw musi wygrać ze Stiverne'em.
Rywalem mistrza miał być Kubańczyk Luis Ortiz, ale złapano go na dopingu i szansę dostał urodzony na Haiti mieszkaniec Las Vegas Bermane Stiverne, którego promotorem jest Don King. Haitańczyk z tej propozycji skorzystał, choć pierwotny scenariusz zakładał, że będzie się bił z Dominickiem Breazealem.
Walka z Wilderem ma jednak szczególny smak, Stiverne jest pewny zwycięstwa i odzyskania pasa, który należał kiedyś do niego. Krótko, bo krótko, ale należał. Stracił go w styczniu 2015, przegrywając z Wilderem na punkty.
32-letni Wilder (38-0, 37 KO) jest niepokonany, nokautuje rywali, ale jedynym, który wytrzymał z nim pełny dystans, jest właśnie starszy o siedem lat Stiverne. Inna sprawa, że chyba tylko w tej branży można być obowiązkowym pretendentem do mistrzowskiego tytułu, nie walcząc od dwóch lat. A tak jest ze Stiverne'em, który ostatni pojedynek stoczył w listopadzie 2015 roku.
Wilder od ich pierwszej walki wchodził do ringu pięć razy, nokautując m.in. Artura Szpilkę. Czy w sobotę też wygra przez nokaut? Nie można tego wykluczyć.