Stawką ćwierćfinałowej walki drugiej edycji turnieju World Boxing Super Series (WBSS) w wadze junior ciężkiej będzie pas interim WBO. A jeśli zwycięzca pojedynku w Manchesterze, w którym zmierzą się posiadacz wszystkich tytułów w tej wadze, Ukrainiec Ołeksandr Usyk z Anglikiem Tonym Bellewem, potwierdzi, że nie będzie ich bronił, to Głowacki lub Rosjanin Własow automatycznie zostanie prawdziwym mistrzem WBO.
Głowacki miał już ten pas, zdobył go w sierpniu 2015 roku w Newark, nokautując wieloletniego czempiona Marca Hucka. To była prawdziwa wojna. Na ringu w Prudential Center najpierw leżał Polak, ale wstał i ruszył do ataku. W 11. starciu niemiecki mistrz wisiał już nieprzytomny na linach.
W pierwszej obronie tytułu Głowacki cztery razy rzucał na deski Steve'a Cunninghama w nowojorskiej Barclays Center, ale rywal dotrwał do końcowego gongu. Sędziowie punktowali na korzyść urzędującego mistrza. We wrześniu 2016 roku nie byli już Głowackiemu przychylni, bo w gdańskiej Ergo Arenie lepszym pięściarzem był Usyk, który pobił wtedy rekord Evandera Holyfielda i w dziesiątym zawodowym pojedynku odebrał Polakowi pas WBO.
Od tamtej porażki Głowacki stoczył cztery zwycięskie pojedynki i powtarzał, że odzyska tytuł. Marzył o rewanżu z Usykiem, ale wszystko wskazuje na to, że do niego nie dojdzie. Ukrainiec zapowiedział bowiem, że jeśli pokona w sobotę Tony'ego Bellewa, to odda wszystkie cztery pasy i przeniesie się w poszukiwaniu kolejnych wyzwań do wagi ciężkiej. Kiedy Głowacki wejdzie do ringu w Chicago, wynik walki Usyka z Bellewem będzie już znany.
32-letniego Polaka czeka trudna przeprawa. Własow, jego rówieśnik, jest wysoki (192 cm), szybki i więcej niż poprawny technicznie. Potrafi też mocno uderzyć, o czym przekonali się Ismaił Siłłach czy Rachim Czachkijew, których pokonał przed czasem. Osiem ostatnich walk wygranych w taki sposób świadczy, że Własow okrzepł w wadze junior ciężkiej (wcześniej walczył w superśredniej i półciężkiej).