Reklama

Pindera: Olimpijski boks nad przepaścią

Oświadczenie MKOl, że nie planuje podczas igrzysk 2020 w Tokio turnieju w boksie, nie zamyka jeszcze sprawy, ale jest chyba ostatnim ostrzeżeniem.

Aktualizacja: 04.12.2018 20:55 Publikacja: 04.12.2018 17:56

Pindera: Olimpijski boks nad przepaścią

Foto: AFP

Boks jest na igrzyskach od 1904 roku (zabrakło go tylko w Sztokholmie, osiem lat później), choć już raz, po igrzyskach w Seulu (1988), mówiono, że to jego ostatnie olimpijskie chwile. Sędziowskich skandali było tak dużo, że MKOl stracił cierpliwość. Wprowadzono wówczas maszynki do liczenia ciosów, które miały zapewnić uczciwe werdykty, i boks raz jeszcze się obronił. Ale z maszynek po wielu latach zrezygnowano, bo niczego nie zmieniły.

Tym razem jednak sprawa jest poważniejsza, skandale sędziowskie i liczone w milionach dolarów długi Międzynarodowego Stowarzyszenia Boksu Amatorskiego (AIBA) to niejedyne problemy. Ością w gardle olimpijskim władzom stoi nowy szef boksu amatorskiego Gafur Rachimow. 67-letni Uzbek, na którym ciążą poważne zarzuty kryminalne, mimo ostrzeżeń MKOL, że go nie zaakceptuje, został wybrany na to stanowisko podczas Kongresu AIBA w Moskwie miesiąc temu.

Konflikt przybrał na sile po igrzyskach w Rio i kilku skandalicznych werdyktach. Jeszcze w trakcie turnieju odsunięto od pracy grupę sędziów mających wcześniej w AIBA najwyższe notowania, później wszczęto dochodzenie, a wszyscy, którzy w Rio sędziowali, stracili pracę.

Sęk w tym, że tak naprawdę niczego nie wyjaśniono, wiemy, że popełniono błędy, ale nie znamy powodów. Nie wiemy też, dlaczego nie wyciągnięto konsekwencji wobec tych, którzy kontrolowali pracę sędziów.

Jeśli Komitet Wykonawczy MKOl kilka dni temu ogłasza, że nie planuje w Tokio turnieju olimpijskiego, wydaje się, że w odpowiedzi naturalną reakcją powinien być zdecydowany kontratak obrońców olimpijskiego boksu. A na razie go nie ma. Czyżby nikt w AIBA nie traktował tego oświadczenia poważnie?

Reklama
Reklama

Boks był, jest i będzie – przekonywał przed laty tubalnym głosem Rosjanin Nikołaj Nikiforow Denisow, jeden z byłych prezydentów AIBA. Wydawało się, że faktycznie jest wieczny i przetrwa wszystkie zawirowania. A nowe projekty, takie jak rozgrywki World Series of Boxing (WSB), przybliżały go do boksu zawodowego. Przed ostatnimi igrzyskami otworzono drzwi przed profesjonałami, dając im pierwszy raz szansę walki o olimpijskie medale. Od 2012 roku na igrzyskach walczą też kobiety, początkowo w trzech kategoriach (Londyn, Rio), a od Tokio miały rywalizować już w pięciu wagach. Tylko czy będą miały ku temu okazję?

Wyjściem z sytuacji byłaby, choćby czasowa, rezygnacja Rachimowa z funkcji prezydenta AIBA i zastąpienie go kimś akceptowalnym dla MKOl. Takie rozwiązanie jest jednak mało prawdopodobne. Mówi się też o AIBA-bis finansowanym przez MKOl, ale czasu do igrzysk jest coraz mniej i może go zabraknąć, by nową organizację powołać.

Jak z tego widać, olimpijski boks naprawdę stoi nad przepaścią.

Boks
Ołeksandr Usyk wciąż niepokonany, prezydent Zełenski mu dziękuje. Kiedy kolejna walka?
Boks
Janusz Pindera: Biwoł - Bietierbijew. Czas na trylogię, też w Rijadzie
Boks
Siedem walk o mistrzostwo świata. Gala, jakiej nie było
SPORT I POLITYKA
Gangster z Sierpuchowa wciąż rządzi boksem. Dlaczego świat popiera oligarchę Putina?
Boks
Miliony na ringu. Arabia Saudyjska kupiła światowy boks
Materiał Promocyjny
Firmy coraz częściej stawiają na prestiż
Reklama
Reklama