Reklama

Fonfara przegrał ze Stevensonem

Andrzej Fonfara nie został piątym polskim zawodowym mistrzem świata. Przegrał w drugiej rundzie z Adonisem Stevensonem.

Aktualizacja: 04.06.2017 20:38 Publikacja: 04.06.2017 19:47

Fonfara przegrał ze Stevensonem

Foto: AFP

Stawką walki rozgrywanej w Montrealu był pas WBC w wadze półciężkiej, którego po raz ósmy bronił blisko 40-letni Kanadyjczyk Adonis Stevenson (29-1, 24 KO). Dziesięć lat młodszy Polak mieszkający w Chicago przed rewanżowym pojedynkiem z „Supermanem" był dobrej myśli.

– Jestem lepszym pięściarzem niż trzy lata temu. Zmieniłem trenera, wyeliminowałem błędy i teraz nadchodzi mój czas – mówił Fonfara (29-5, 17 KO), który wierzył, że ze znanym i cenionym trenerem Virgilem Hunterem dołączy do wąskiego, czteroosobowego (Dariusz Michalczewski, Tomasz Adamek, Krzysztof Włodarczyk, Krzysztof Głowacki) grona polskich zawodowych mistrzów świata w boksie.

Ale to urodzony na Haiti Stevenson był zdecydowanym faworytem w Bell Center. – To będzie krótka noc, nie płacą mi za nadgodziny – takimi słowy „Superman" obiecywał nokaut.

Faktycznie walka była krótka, Fonfara padł na deski już w pierwszym starciu po lewym sierpowym Stevensona, a w kolejnej rundzie Virgil Hunter dał sędziemu ringowemu znak, by ją zastopował.

– Nie było sensu ciągnąć tego dalej. Andrzej ambitnie przerwał wprawdzie pierwszą rundę, ale później mogło być już tylko gorzej – tłumaczył Hunter.

Reklama
Reklama

– O wszystkim zadecydował pierwszy cios. On ma naprawdę ciężką lewą rękę. Trafił mnie sierpowym i później już nie byłem sobą. Ale obiecuję, wrócę silniejszy – tłumaczył po ogłoszeniu werdyktu Fonfara. Wiara w wygraną chłopaka z Białobrzegów, który pierwszą zawodową walkę na amerykańskiej ziemi stoczył dziesięć lat temu, była nie do końca uzasadniona.

Andrzej Fonfara w ostatnich latach wygrał wprawdzie kilka pojedynków z byłymi mistrzami, jak Glen Johnson, Julio Cesar Chavez Jr, Nathan Cleverly czy Chad Dawson, ale w ubiegłym roku został znokautowany już w pierwszym starciu z Joe Smithem Jr. Walkę z Chadem Dawsonem, w marcu tego roku, który kiedyś odebrał pas WBC w tej wadze Tomaszowi Adamkowi, też przegrywał, ale pokazał charakter, trafił kilkoma mocnymi ciosami Amerykanina i sędzia przerwał pojedynek w ostatniej, dziesiątej rundzie.

To był kolejny leworęczny pięściarz, którego pokonał, więc optymiści łudzili się, że z mańkutami umie sobie radzić. W pierwszej walce ze Stevensonem, leżał wprawdzie dwukrotnie na deskach, w pierwszej i piątej rundzie, ale w dziewiątej to on rzucił mistrza na matę prawym prostym. Nadzieja, że w rewanżu będzie lepiej, nie była więc pozbawiona logiki.

W ringu nic z niej jednak nie zostało. Stevenson zrobił to, co chciał, a Fonfara nie był w stanie mu w tym przeszkodzić. Teraz jego brat Marek mówi, że była to ostatnia walka Andrzeja w wadze półciężkiej, w kolejnej zobaczymy go już w kategorii junior ciężkiej. Tyle że tam biją jeszcze mocniej.

A Stevenson czeka teraz na rewanż Andre Warda z Siergiejem Kowaliowem, 17 czerwca. Chciałby zmierzyć się ze zwycięzcą, do którego należeć będą pasy WBA, IBF, WBO. Na razie ma je Ward, ostatni amerykański mistrz olimpijski.

Boks
Ołeksandr Usyk wciąż niepokonany, prezydent Zełenski mu dziękuje. Kiedy kolejna walka?
Boks
Janusz Pindera: Biwoł - Bietierbijew. Czas na trylogię, też w Rijadzie
Boks
Siedem walk o mistrzostwo świata. Gala, jakiej nie było
SPORT I POLITYKA
Gangster z Sierpuchowa wciąż rządzi boksem. Dlaczego świat popiera oligarchę Putina?
Boks
Miliony na ringu. Arabia Saudyjska kupiła światowy boks
Materiał Promocyjny
Działamy zgodnie z duchem zrównoważonego rozwoju
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama