Niepokonany do tej pory na zawodowych ringach Deontay Wilder po raz 10. bronił pasa bokserskiego mistrza świata WBC kategorii ciężkiej. Przed walką zapowiadał, że w Las Vegas szybko znokautuje Ortiza, a pas pozostanie w jego rękach. Półtora roku temu w Nowym Jorku udało mu się to dopiero w 10. rundzie i to po wielu problemach. Ortiz skończył już 40 lat, jest osiem centymetrów niższy od rywala i ma na koncie 31 zwycięstw (26 KO) i jedną porażkę. Nie był faworytem tego starcia, ale sam uważał, że stać go na tytuł.
Przez całą walkę Amerykanin nie rzucał się do szaleńczych ataków. To Ortiz miał przewagę i w momencie przerwania walki prowadził u wszystkich sędziów (58:56, 59:55, 59:55). Na niewiele się to jednak zdało. Gdy w końcówce siódmej rundy napór Kubańczyka narastał, "Bronze Bomber" odpowiedział mu jednym ciosem, ale za to jakim - prawy prosty powalił Ortiza na matę i rozstrzygnął to starcie.
Dla Wildera była to 42. wygrana, z czego 41. przez nokaut.
Amerykanina czeka teraz na pojedynek z Tysonem Furym. Do walki ma dojść 22 lutego w Las Vegas.