Paryski turniej zapowiadał się rewelacyjnie – powrót do akcji Rogera Federera i Rafaela Nadala, uczestnictwo Novaka Djokovicia atakującego szczyt rankingu światowego, dla kilku innych ostateczna kwalifikacja do turnieju mistrzów ATP Tour w Londynie, ale wiele ważnych odpowiedzi padło już wtedy, gdy Nadal oświadczył w środę, że nie zagra.
Powodem, wedle Hiszpana jest naciągnięcie mięśni brzucha. – Od kilku dni mam bóle tych mięśni, zwłaszcza przy serwisie, lekarze zalecili mi przerwę w grze, więc nie wystartuję – rzekł tenisista w Paryżu, pozostawiając także wątpliwości, co do startu w Masters w Londynie.
Nadala zastąpił w drabince Malek Jaziri – rzeczywiście szczęściarz – opadł w eliminacjach, ale jako lucky loser dostał się od razu do drugiej rundy turnieju, by zagrać z Fernando Verdasco i zarobić co najmniej 33 445 euro.
Decyzja Hiszpana oznaczała, że Novak Djoković zostanie od poniedziałku nr 1 rankingu ATP World Tour, gdyż Serbowi wystarczyło do tego osiągnięcia zagrać lepiej w turnieju, niż Nadal. Ostatni raz Novak był liderem równo dwa lata temu, właśnie w hali Bercy po 122 tygodniach stracił prowadzenie.
Teraz może pracować w stolicy Francji nad innymi sprawami: 33. sukcesem w turnieju z cyklu ATP Masters 1000 (to byłoby wyrównanie rekordu Nadala), zwiększeniem przewagi rankingowej przed wielkim finałem sezonu w Londynie oraz, co może mniej ważne, ale miłośnicy tenisowych statystyk takie rzeczy też lubią: poprawieniem serii setów bez porażki – po wtorkowym sukcesie w meczu otwarcia (7:5, 6:1 z Joao Sousą) ma ich już 28, rekord Djokovicia z 2015 roku wynosi 29, do wyrównania lub poprawienia zatem już w czwartek podczas spotkania z Damirem Dżumhurem.