Po pierwszym dynamicznym zwycięstwie 6:0, 6:1 nad Serbką Ivaną Jorović Iga Świątek (49. WTA) przyszło kolejne wyzwanie, znacznie trudniejsze. Polka trafiła w II rundzie na półfinalistkę US Open 2018 (wcześniej także dwukrotną ćwierćfinalistkę), tenisistkę od ponad roku pukającą coraz głośniej do pierwszej dziesiątki rankingu WTA.
Próg był wyższy, ale przynajmniej z początku w żaden sposób nie było widać żadnych obaw w grze tenisistki z Warszawy. Pierwszy set wzięła szybko, przełamując po kilku gemach obronę Łotyszki. Serwis i mocny forhend otworzyły jej drogę do wygranej 6:3.
W drugim secie publiczność na skromnym, ale okolonym małymi trybunami korcie nr 9 zobaczyła inny mecz. Iga Świątek była blisko przełamania serwisu rywalki w trzecim gemie, lecz niepowodzenie rozbiło jej koncentrację. Trochę złości, trochę nerwów, Sevastova poczuła szansę, zaczęła grać lepiej i kontrolować wymiany.
Rozstrzygnięcie nie przyszło od razu, Łotyszka objęła prowadzenie 3:1 w decydującym secie, straciła je po serii skrótów i sprytnych zagrań Polki. Ten wynik doprowadził Anastasiję do złamania rakiety oraz ostrzeżenia, ale wybuch jednak pomógł – set wrócił na tory z drugiego seta, za chwilę na ławce łzy rozczarowania roniła Polka.
Iga Świątek nie wygrała trzeci raz z tenisistką z pierwszej dwudziestki rankingu WTA (jak z Wang Qiang w Roland Garros i Karoliną Woźniacką w Toronto), jeszcze nie będzie jedną z kilku nastolatek, które w Nowym Jorku już tworzą nowe pokolenie kobiecego tenisa.