Jest już przesądzone, że na dwóch głównych kortach o pojemności 22 tys. widzów (Arthur Ashe) i 14 tys. (Louis Armstong) publiczności nie będzie wcale, choć podobno trwają jeszcze rozmowy, by wpuścić przynajmniej gości zaproszonych przez najważniejszych sponsorów. Decyzje w tej sprawie mają zapaść po pozwoleniu gubernatora stanu Nowy Jork Andrew Cuomo, by turniej w ogóle się odbył.
Zwykle wielkoszlemowy US Open poprzedzony był cyklem turniejów na twardych kortach w USA i Kanadzie. W tym roku większości z nich zapewne nie będzie, a ostatnio pojawił się pomysł, by uratować przynajmniej wielki turniej ATP i WTA w Cincinnati (planowany na 17–23 sierpnia). Ratunkiem ma być przeniesienie go do Nowego Jorku na ten sam obiekt, na którym odbywa się US Open, tak by tenisistów skoncentrować w jednym miejscu na dłuższy czas, co byłoby korzystne z powodów epidemiologicznych.