[b]Jest w Melbourne tradycyjna upalna zima? [/b]
[b]Robert Radwański:[/b] A gdzie tam! Cały czas pada, korty są ciągle przykryte, nie ma gdzie i kiedy porządnie trenować. Taka pogoda przed Australian Open to ewenement, odstępstwo od wieloletniej normy. W dodatku prognozy mówią, że deszcze utrzymają się nawet do niedzieli, a to oznacza nie tylko kłopoty dla nas i turnieju, ale całego miasta. Zbiorniki retencyjne w Melbourne są już pełne.
[b]Kwalifikacje jednak ruszyły, jak organizatorzy sobie radzą? [/b]
Mają poważny problem. Część spotkań rozgrywana jest pod dachem, ale miejsca na treningi i rozgrzewkę od dawna brakuje. Wystarczy z grubsza policzyć: gra setka uczestników kwalifikacji, są ich sparingpartnerzy, pojawiły się już w Melbourne Park kolejne dwie-trzy setki uczestników turnieju głównego, także deblistki i debliści, dochodzą trenerzy, osoby towarzyszące. Codziennie około pięciuset osób usiłuje dostać się na korty. W tych warunkach odbić normalnie parę piłek to cud. Doszło do tego, że korty są dzielone na pół i tak się nawet śmiesznie zdarzyło, że wczoraj przez pół godziny obok siebie grały siostry Radwańskie i przebijały siostry Williams, zwykle dobrze odseparowane od reszty świata.
[b]Jak sprawuje się noga Agnieszki? [/b]