Kiedy 20-letnia Anastazja Pawluczenkowa prowadziła 6:1, 4:1 ze starszą o jedenaście lat Włoszką, jeden z rosyjskich dziennikarzy powiedział: „Kończ emerytkę". Został za to ukarany, on i Pawluczenkowa. Oboje są młodzi, tenis dopiero uczy ich pokory. Pszczółka - robotnica z Włoch jeszcze raz pokazała, że ambicja i szybkie nogi to wystarczające atuty w starciu z młodzieżą, szczególnie jeśli ta młodzież ma taką nadwagę jak Rosjanka. Schiavone wygrała 1:6, 7:5, 7:5 i w półfinale spotka się z Marion Bartoli, która pokonała Swietłanę Kuzniecową.
Bohaterem wtorku był jednak Andy Murray. Szkot w dwudniowym meczu wygrał z Viktorem Troickim, choć w poprzedniej rundzie doznał tak poważnej kontuzji kostki, że nie było pewne, czy wyjdzie jeszcze na kort. W poniedziałek jego mecz z Troickim przerwano przy stanie 2:2 w setach, wczoraj w secie piątym Serb serwował przy prowadzeniu 5:3, 30:0 i przegrał 6:4, 6:4, 3:6, 2:6, 5:7. „Zrobiłem co się dało - prześwietlenia, okładanie lodem, odpoczynek, odmówiłem jedynie chodzenia o kulach, bo tego nie umiem" - mówił Murray.
Na obronę Troickiego można powiedzieć tylko jedno: z rywalem nie w pełni sił, ale wciąż zdolnym do walki, wcale nie gra się łatwo. Do głowy przychodzą różne pomysły: atakować, czy poczekać na jego błędy i ból... Zanim ta gonitwa myśli się skończy, kontuzjowany odzyskuje wiarę i czuje, że ma jednak szansę i w końcu wygrywa. Jest na ten temat cała literatura, u nas niezapomniany fragment jednej z książek Bohdana Tomaszewskiego. Troicki i Murray dopisali kolejny rozdział.
W piątek pierwszy przebój turnieju: Roger Federer (pokonał Gaela Monfilsa), który nie przegrał jeszcze w Paryżu seta zmierzy się z Novakiem Djokoviciem, który nie przegrał jeszcze w tym roku meczu. Warto mieć wolne popołudnie, to jeden z najbardziej atrakcyjnych spektakli jakie oferuje zawodowy sport.
Dziś pozostałe ćwierćfinały: Rafael Nadal - Robin Soderling i Murray - Juan Ignacio Chela oraz Na Li - Wiktoria Azarenka i Maria Szarapowa - Andrea Petkovic.