US Open: mokra robota Murraya

Między ulewą a tornadem Andy Murray awansował do finału i zagra dziś z Novakiem Djokoviciem. Potem show ukradli inni Szkoci

Publikacja: 10.09.2012 02:26

Andy Murray

Andy Murray

Foto: AFP

Najpierw ulewa, potem coraz mocniejszy wiatr i z supersoboty niewiele zostało. Udało się w wielkich bólach rozegrać pierwszy męski półfinał, ale Murray i Tomas Berdych zaczęli dopiero, gdy deszcz pozwolił.

Drugi półfinał został przerwany, gdy Novak Djoković przegrywał z Davidem Ferrerem 2:5, żeby widzowie zdążyli wrócić do domu, zanim w Nowy Jork uderzy tornado. A finały kobiecego singla i debla zostały już wcześniej przeniesione na niedzielę (zakończyły się po zamknięciu tego wydania gazety), bo prognozy pogody nie dawały żadnej nadziei. A finał męski został przesunięty na poniedziałek. Jak zwykle, bo tak było też w ostatnich czterech sezonach.

Tylko dla Szkotów sobota była super, bo Murray awansował do trzeciego wielkiego finału z rzędu: po wielkoszlemowym Wimbledonie i Wimbledonie olimpijskim. Przegrał z Berdychem tylko pierwszego seta, w następnych okazał się dużo lepszym specjalistą od tenisa ekstremalnego. Przyznał po meczu, że w tak złych warunkach jeszcze nie grał. Nad kortem fruwały śmieci, wiatr przewracał krzesełka. – W poprzednich meczach też znajdowałem jakiś sposób, żeby się dostać do następnej rundy, bo nie gram tutaj najlepszego tenisa. Wiało strasznie, ale ludzie lubią patrzeć, jak zawodowcy męczą się w takich warunkach – mówił Murray. Pokonany Berdych właśnie tym tłumaczył decyzję o nieodwoływaniu tego meczu. – Ameryka lubi show. Chwilami nie dało się grać. Rywal radził sobie z tym zdecydowanie lepiej ode mnie – mówił Czech.

Konferencję Murray musiał przerwać w pół zdania, bo zaczęła się niespodziewana szkocka parada. Pierwszy wtargnął Sean Connery, od razu na środek sceny, mówiąc: – Gdzie jest Alex? Wtedy dołączył do niego Alex Ferguson, a z nim Judy Murray, matka Andy'ego. – Czuć od ciebie winem – żartował z matki Andy. – To on mi kazał wypić – pokazała na Fergusona. – Właśnie mi opowiadał, jak Szkoci wymyślili świat – tłumaczyła. – Akurat dzisiaj wymyśliliśmy wiatr – mówił trener Manchesteru United, w ostatnich latach stały bywalec na Flushing Meadow. Ciąg dalszy dzisiaj, w finale z Djokoviciem. Serb przegrał z Ferrerem przerwanego seta, ale w następnych trzech oddał rywalowi tylko siedem gemów.

Gra pojedyncza, półfinały:

A. Murray (Wielka Brytania, 3) – T. Berdych (Czechy, 6) 5:7, 6:2, 6:1, 7:6 (9-7)

N. Djoković (Serbia, 2) – D. Ferrer (Hiszpania, 4)  2:6, 6:1, 6:4, 6:2.

Najpierw ulewa, potem coraz mocniejszy wiatr i z supersoboty niewiele zostało. Udało się w wielkich bólach rozegrać pierwszy męski półfinał, ale Murray i Tomas Berdych zaczęli dopiero, gdy deszcz pozwolił.

Drugi półfinał został przerwany, gdy Novak Djoković przegrywał z Davidem Ferrerem 2:5, żeby widzowie zdążyli wrócić do domu, zanim w Nowy Jork uderzy tornado. A finały kobiecego singla i debla zostały już wcześniej przeniesione na niedzielę (zakończyły się po zamknięciu tego wydania gazety), bo prognozy pogody nie dawały żadnej nadziei. A finał męski został przesunięty na poniedziałek. Jak zwykle, bo tak było też w ostatnich czterech sezonach.

Tenis
WTA Finals. Coco Gauff wygrała i bije tenisowy rekord świata
Materiał Promocyjny
Z kartą Simplicity można zyskać nawet 1100 zł, w tym do 500 zł już przed świętami
TENIS
Sensacja w Rijadzie! Sabalenka za burtą WTA Finals, będzie nowa mistrzyni
Tenis
Sezon jeszcze się nie kończy. Kiedy i gdzie zagra Iga Świątek?
Tenis
WTA Finals. Iga Świątek wraca do domu
Materiał Promocyjny
Big data pomaga budować skuteczne strategie
Tenis
WTA Finals. Coco Gauff nie pomogła. Iga Świątek kończy Masters
Materiał Promocyjny
Polscy przedsiębiorcy coraz częściej ubezpieczeni