Szkoda, że nie będzie kolejnego rekordu. Piękna seria zwycięstw Nadala nad Morzem Śródziemnym skończyła się na liczbie 46, po półfinale z Jo-Wilfriedem Tsongą. Novak Djoković wygrał w Monte Carlo po raz pierwszy.
Wynik finału przewidywał trafnie Wojciech Fibak. – Dostrzegłem wyraźnie tę możliwość po półfinale Novaka z Fabio Fogninim, w którym Serb zaczął znacznie lepiej odbijać piłki i lepiej się poruszać, ani śladu kontuzji kostki – powiedział „Rz".
Djoković wygrał 14. turniej z cyklu ATP Masters 1000, to ważny fakt statystyczny, ale chyba większe wrażenie robi to, że jest pierwszym tenisistą, który pokonał Nadala na kortach ziemnych w trzech wielkich turniejach, także w Madrycie i Rzymie (w 2011 roku). Mówić, że jest mistrzem czerwonej mączki, może za wcześnie, ale mistrzem wszechstronności i przekleństwem Hiszpana – na pewno.
Finał został opóźniony przez deszcz o 45 minut. Gdy już się zaczął, Djoković od pierwszych piłek zaczął bez litości wykorzystywać każdy błąd rywala, prowadzenie 5:0 potwierdziło jego przewagę. Widzowie, którzy pamiętali ich ubiegłoroczny finał (6:3, 6:1), przecierali oczy. Seta uratować się nie dało, choć ambicja Nadala była, jak zawsze, wzorowa. W drugim secie ośmiokrotny mistrz nawet prowadził 4:2, lecz zryw był krótki, a tie-break (7-1) boleśnie jednostronny.
Djoković, Federer i Murray teraz odpoczywają, a Nadal jedzie do Barcelony. Zagra tam także Jerzy Janowicz w singlu (jako nr 9) i w deblu z Treatem Hueyem – w pierwszej rundzie zmierzą się z Mariuszem Fyrstenbergiem i Marcinem Matkowskim. Siostry Radwańskie wracają do cyklu WTA później – Urszula od 29 kwietnia w Estoril, Agnieszka od 4 maja w Madrycie. —kr.