Korespondencja z Paryża
Nadal zapłacił bardzo drogo za coś, co mógł kupić znacznie taniej. Ale jaką radość mieli wszyscy, którzy patrzyli na jego negocjacje z Novakiem Djokoviciem na korcie centralnym: w secie czwartym Hiszpan prowadził 6:5 i serwował, jednak przegrał tego gema, a następnie tie-break, by ostatecznie zwyciężyć 6:4, 3:6, 6:1, 6:7 (3-7), 9:7.
Powrót do przeszłości
Kiedy wylosowano turniejową drabinkę, każdy kibic tenisa wiedział, że w ten piątek powinien zwolnić się z pracy, bo może być jeden z tych meczów, które przechodzą do historii. I był, grali prawie pięć godzin, a napięcie rosło z każdym upływającym gemem. Można śmiało powiedzieć: miejsce w finale to za mało jako nagroda, to był zapewne najlepszy mecz turnieju, choć przed nami w niedzielę decydująca rozgrywka.
– Rafa w ważnych momentach pokazał wielki hart ducha. Po tym, jak przełamałem jego podanie w piątym secie, zagrał z głębi kortu kilka niewiarygodnych piłek. Gratuluję mu, właśnie dlatego jest wielkim mistrzem i od tylu lat rządzi na Roland Garros – powiedział Djoković po meczu. Odniósł się także do kilku kontrowersyjnych sytuacji w tym półfinale. Nie miał pretensji do sędziego, że przy smeczu, po którym wpadł w siatkę, przyznał punkt Nadalowi (a była to piłka ważna, dałaby Serbowi przewagę przy prowadzeniu 4:3 w piątym secie, gema tego Djoković w końcu przegrał), natomiast w dwóch innych sprawach był bardziej stanowczy.
W trakcie meczu poprosił sędziego naczelnego Stefana Franssona, by częściej polewano kort wodą, bo wiatr unosi wysuszoną mączkę. Nadal był przeciwny i kortu nie polano. – To błąd, nie chodziło mi o to, by przeszkodzić rywalowi, myślałem tylko o sobie i o grze – argumentował Serb. Obaj dostali w tym meczu upomnienia od sędziego za zbyt długie przygotowanie do serwisu (Nadalowi nawet odebrano punkt, na szczęście dla niego przy prowadzeniu 40:0). – To jest w tenisie nowa zasada. OK, trzeba jej przestrzegać. Uważam jednak, że sędzia, zanim upomni czy odbierze punkt, powinien nas ostrzec, że przesadzamy. Tu tego nie zrobił – stwierdził Djoković. Ma rację, ale sędzia też, bo ta reguła zbyt długo była naciągana.