Dzień pierwszy nie przyniósł żadnego zaskoczenia: Djoković zachował formę z Masters i pewnie pokonał Stepanka, także solidność Berdycha była zbyt wielkim wyzwaniem dla młodego Lajovicia. Hala w Belgradzie musiała się pogodzić z faktem, że jest remis i wynik sobotniego debla w zasadzie może zadecydować o tym, kto w niedzielę podniesie „Srebrną Salaterę".
Obaj kapitanowie zwlekali z podaniem składu, nie bez przyczyny. Kapitan Serbii Bogdan Obradović musiał rozważyć ryzyko postawienia na Djokovicia. Uznał, że lepiej oszczędzić Novaka na niedzielny mecz singlowy, wystawił parę Nenad Zimonjić i Ilja Bozoljac.
Kapitan Czechów Vladimir Safarik (zapewne w porozumieniu z Jaroslavem Navratilem) zgłosił najlepszych: Berydycha i Stepanka zamiast wstępnie zapowiadanych Jana Hajka i Lucasa Rosola. Wygrała odwaga Safarika.
Mecz trwał tylko trzy sety (6:2, 6:4, 7:6 (7-4)), nawet w ostatnim, gdy decydował tie-break generał Stepanek rządził na korcie, doświadczenie Zimonjicia nie wystarczyło. Czesi z żelazną konsekwencją ostrzeliwali Bozoljaca, serwowali pewnie, grali z rozmachem, nie przestraszyła ich publiczność, która starała się przeszkadzać, ale nie było chwili, by na Czechach zrobiło to wrażenie.
Po dwóch godzinach Stepanek i Berdych wpadli w objęcia wzruszonego kapitana Safarika, na trybunach zostało kilkuset zachwyconych czeskich kibiców, finał Pucharu Davisa 2013 wyraźnie zyskał faworytów.