W półfinale Australian Open 2014 wygrała łatwo Cibulkova, wtedy Agnieszka nie była w stanie odzyskać zdrowia po znakomitym meczu z Wiktorią Azarenką. Teraz startowały z tych samych pozycji, grały na Florydzie mniej więcej tyle samo, tylko Polka miała, jak ostatnio, oklejone lewe kolano i prawe ramię, a jej rywalka jedynie lewą kostkę.
Na pierwszy gem wygrany przez serwująca trzeba było czekać pół godziny. Przy prowadzeniu 3:2 zrobiła to wreszcie Polka, wynik 4:2, jak się okazało, był wystarczającą zaliczką do wygrania pierwszego seta, tym bardziej, że Dominika wciąż podawała słabo i do końca nie przełamała tej słabości.
Prosiła o pomoc trenera. Matej Liptak radził: – Graj kątowo, skróty pod wiatr, więcej ruchu i walki. Te porady praktyczne z początku niewiele dały, bo trzeba było grać w dość silnym i zmiennym wietrze, a takie trudności bardziej trzeba pokonywać głową, niż siłą strzałów i bieganiem.
Drugi set zaczął się jak pierwszy, od kolejnych przełamań serwisu obu pań, ale tym razem Słowaczka pierwsza wygrała gema przy własnym podaniu, zrobiło się 1:3 patrząc z polskiej strony. Trzyosobowa ekipa Radwańskiej: trener Tomasz Wiktorowski, partner treningowy Dawid Celt i fizjoterapeuta Jason Israelson jeszcze nie miała czasu się niepokoić, bo w rewanżu Isia wygrała gema do zera.