Szwajcaria przegrała w 2010 roku w Astanie z Kazachami 0:5, może to jeden z najważniejszych powodów, by w tej edycji Pucharu Davisa w Genewie zagrali razem Stanislas Wawrinka i Roger Federer. Gospodarze wyciągnęli największe działa, nawet w deblu nie chcą wprowadzać zmienników.
Numer 1 w drużynie kapitana Severina Luthiego dostał mistrz Australian Open Wawrinka, choć w ostatnich meczach w Indian Wells i Miami lepiej grał Federer. Jego mecz w piątek, z Michaiłem Kukuszkinem, dla wielu będzie tak naprawdę spotkaniem najlepszych rakiet. Tak myśli nawet młodszy ze Szwajcarów.
– To wygląda dziwnie dla wszystkich, że Roger jest numerem 2, ale to wynik mojej świetnej gry na początku sezonu i zwycięstwa w Wielkim Szlemie, zadecydował ranking. Roger jednak znów gra znakomicie, jest pełen wiary w siebie i jestem pewien, że będzie grał cudownie przez resztę roku, więc tę moją jedynkę będzie trudno utrzymać. Ale to nie jest mój cel. Moim celem jest grać dobrze, parę razy wygrać ważne mecze i przede wszystkim wygrać z Kazachstanem – mówił.
Bilety do hali Palexpo niedaleko genewskiego lotniska wyprzedano na pniu, każdego dnia ma przyjść 15 tysięcy kibiców, większość z nich przyniesie krowie dzwonki i zrobi z nich odpowiedni użytek. Kapitan Dias Doskarajew nie krył, że wie, kto jest faworytem. – Lecz rankingi nigdy w Pucharze Davisa nie znaczyły zbyt wiele, liczy się także duch drużyny, a my w tej dziedzinie jesteśmy mocni – dodawał na konferencji prasowej.
Mecz Włochy – Wielka Brytania też będzie okazją do podziwiania gry zwycięzcy wielkoszlemowego. Andy Murray podjął wyzwanie, przyjechał do Neapolu, by grać na czerwonej mączce przeciw Fabio Fogniniemu i Andreasowi Seppiemu.