Z sobotniego półfinału Polki z Rosjanką w Caja Magica wart zapamiętania był tylko pościg Agnieszki w drugim secie, gdy od stanu 0:3 wygrała kolejno cztery gemy. Ale Szarapowa szybko odzyskała równowagę, wypaliła kilka asów i zwyciężyła 6:1, 6:4.
Dla polskiej rakiety nr 1 półfinał to wyrównanie najlepszego wyniku w Madrycie, ponad 300 punktów rankingowych netto więcej (plus ponad 170 tys. euro premii) i spokój z rywalizacją do wtorku lub środy – gdy zagra w drugiej rundzie kolejnego dużego turnieju w Rzymie. W dalszym ciągu Radwańska pozostaje przodownicą pracy w WTA, 28 zwycięstw ma jeszcze tylko Carla Suarez Navarro.
– Nie mogłam wiele zrobić w pierwszym secie. Szarapowa zepchnęła mnie do obrony. W drugim było trochę lepiej, ale znów Maria grała najlepiej w najważniejszych chwilach – mówiła Polka. Rosjanka zagrała trzysetowy finał z Simoną Halep nerwowo, ale też zwycięsko, od 27. urodzin (19 kwietnia) nie przegrała meczu (wygrała 11, wszystkie na czerwonej mączce), w poniedziałek będzie siódma na świecie.
Mecz o tytuł w stolicy Hiszpanii zagrali Rafael Nadal i Kei Nishikori. Japończyk rozegrał dzień wcześniej świetny, prawie trzygodzinny półfinał z Davidem Ferrerem (do rozstrzygnięcia potrzebował 10 meczboli), więc stawiać na Nishikoriego było sporym ryzykiem (ich wcześniejszy bilans: 6–0 dla Nadala). Dzielny Kei już po półfinale mógł jednak z dumą mówić, że jest tenisistą z pierwszej dziesiątki świata.
W Magicznym Pudełku jeszcze nie rozpoczęto finałów, a już ruszył podobny, także łączony turniej WTA i ATP w Rzymie. Na sławnych kortach Foro Italico w niedzielę w pierwszej rundzie zagrał Jerzy Janowicz. Trafił na Philippa Kohlschreibera (27. ATP) i wydawało się, że po ośmiu kolejnych porażkach wreszcie odnalazł rytm zwycięskich uderzeń. Najlepiej szło mu w końcówce pierwszego seta i na początku drugiego, gdy szybkie przełamanie serwisu rywala dało mu komfort prowadzenia 6:4, 2:0.