Reklama

Długi powrót z Indii

Pierwszą rundę Wimbledonu przeszli Agnieszka Radwańska, Łukasz Kubot ?i Jerzy Janowicz, który grał pięć setów. Urszula Radwańska, Katarzyna Piter i Michał Przysiężny odpadli.

Publikacja: 25.06.2014 01:33

Jerzy Janowicz w pierwszej rundzie wygrał z Hindusem Somdevem Devvarmanem 4:6, 6:3, 6:3, 3:6, 6:3

Jerzy Janowicz w pierwszej rundzie wygrał z Hindusem Somdevem Devvarmanem 4:6, 6:3, 6:3, 3:6, 6:3

Foto: AFP

Krzysztof Rawa ?z Londynu

O Agnieszkę byliśmy spokojni. Dokończenie meczu z Andreą Mitu zajęło jej niewiele ponad pół godziny. W tym czasie Polka wygrała osiem gemów, przegrała jeden. Końcowy wynik – 6:2, 6:1. Nie ma co owijać w bawełnę: o rywalce Polka już zapominała, gdy z wielką torbą tenisową i dużą różową torebką schodziła z kortu numer 2.

Następny mecz Radwańskiej już dziś o 14.00 na korcie centralnym. Na drodze Polki stanie Australijka Casey Dellacqua (36. WTA), niższa, starsza, z londyńskich sukcesów dał się zapamiętać jej finał debla (przegrany) z ubiegłego roku, co oznacza umiejętność gry serwisem i wolejem, jak to liczne dziewczęta z Perth potrafią.

Jerzy Janowicz grał znów tak, by nikomu nie było łatwo rozpoznać jego obecnych możliwości. Z jednej strony sporadyczne akcje pełne blasku, z drugiej fatalny serwis (19 podwójnych błędów) i chwile rozkojarzenia, które doprowadziły do tego, że Polak ruszył w za długą tenisową podróż z Somdevem Devvarmanem. Tak jak rok temu w Australian Open grali pięć setów, było w nich wiele dobrych uderzeń, ale niemal tyle samo pudeł. Rywal, choć bez pretensji do wielkości, chyba że w Igrzyskach Azjatyckich, zawzięty był jak zawsze, bo poczuł, że ma szansę.

Dwa razy skorzystał z rozkojarzenia Janowicza, wygrał dwa sety, trzy jednak przegrał, tenisowa sprawiedliwość stanęła po stronie siły i potencjalnego talentu Polaka, ale z Lleytonem Hewittem, który w czterech setach pokonał Michała Przysiężnego, powtórki być nie musi.

Reklama
Reklama

Dobre wieści przyniósł za to mecz Kubota. Jan-Lennard Struff okazał się wyrośniętym młodzieńcem, silnym, pełnym zapału, serwującym jak na 196 cm wzrostu przystało, ale trochę zabrakło mu znajomości rzeczy w grze na trawie. Doświadczenie miało znaczenie, Polak potrafił być cierpliwy, podejmował ryzyko ataków wtedy, gdy trzeba, i jeśli ktoś już nie pamiętał, ile na trawie znaczy dobry odbiór serwisu, pewne podanie oraz szybkie bieganie do siatki – dostał dowód, że wciąż jeszcze warto tak grać.

– Rok minął szybko, wspomnienia wróciły, bo zaraz po przyjeździe dostałem kartę klubu Last 8 (to klub tych, którzy zagrali w ćwierćfinale Wimbledonu, mają własną lożę i przywileje w dostępie na mecze – przyp. K.R.), tego mi już nikt nie zabierze – mówił polski tenisista. Zagra w czwartek z młodym Serbem Dusanem Lajoviciem, ranking 84. ATP, który w pięciu setach pokonał teoretycznie lepszego Hiszpana Gullermo Garcię-Lopeza. Z Kubotem Serb nigdy nie grał, będzie wzajemne rozpoznanie walką i być może jeszcze raz sukces starej dobrej szkoły gry na trawie.

Katarzyna Piter, od poniedziałku druga rakieta w Polsce, 101. na świecie (Urszula Radwańska spadła na 103. miejsce), zaczęła z Andreą Petković od wygranego gema, potem z przyczyn emocjonalnych, jak wyjaśniała, przegrała gładko seta. W drugiej części spotkania walczyła lepiej, lecz to oznaczało tylko cztery gemy. Tyle dobrego, że Polka mocno wierzy w siebie i zapowiedziała, że przed US Open nie straci pozycji dającej grę w kolejnym Wielkim Szlemie bez eliminacji. – Poziom tenisowy jest, głowę się wzmocni. Dużo pracy i do przodu – mówiła, więc trudno było życzliwie nie przytaknąć.

Ostatnią z trójki pokonanych była Urszula Radwańska, jej spotkanie z koleżanką Andżeliką Kerber koleżeńskie jednak nie było. Andżelika z Puszczykowa to dziś dużo lepsza tenisistka i – należy to ze smutkiem dodać – znacznie bardziej pewna swych umiejętności. Uli żal, ale na razie zły czas trwa.

Wtorkowe mecze najbardziej znaczących postaci turnieju przeszły bez sensacji. Wygrali Stan Wawrinka, Maria Szarapowa, Rafael Nadal i Roger Federer. – No cóż, Roger, masz 33 lata, czujesz je? – spytał Szwajcara dziennikarz. – Nie, ponieważ wciąż jeszcze mam 32 – brzmiała odpowiedź. W wiek chrystusowy Federer wejdzie za kilka tygodni.

We wtorek na korcie centralnym gry powinna zwyczajowo zacząć tenisistka broniąca tytułu, ale skoro Marion Bartoli nie wróciła do tenisa (choć niektórzy z nieznanych powodów to przepowiadali), honorowe miejsce przyznano w zastępstwie ubiegłorocznej finalistce Sabine Lisicki i, przy okazji, Julii Głuszko.

Reklama
Reklama

Bartoli na sławny kort jednak wyszła, razem z dziewięcioletnią Elle Robus-Miller z akademii tenisowej Eleny Baltachy. Dziewczynka rzuciła monetą, Bartoli uroniła łzę, obie miały na przegubach żółte silikonowe opaski z napisem „Rally for Bally", do kupienia w każdym kiosku na kortach, by bez fundatorki akademia nie zniknęła. Elena Baltacha zmarła niedawno, Wimbledon pamięta.

Ciekawsze wyniki:

Kobiety – I runda: A. Radwańska (Polska, 4) – A. Mitu (Rumunia) 6:2, 6:1; M. Szarapowa (Rosja, 5) – S. Murray (W. Brytania) 6:1, 6:0; A. Kerber (Niemcy, 9) – U. Radwańska (Polska) 6:2, 6:4; S. Lisicki (Niemcy, 19) – J. Głuszko (Izrael) 6:2, 6:1; A. Petković (Niemcy, 20) – K. Piter (Polska) 6:1, 6:4; C. Garcia (Francja) – S. Errani (Włochy, 14) 2:6, 7:6 (7-3), 7:5; S. Williams (USA, 1) - A. Tatishvili (USA) 6:1, 6:2; S. Halep (Rumunia, 3) - T. Pereira (Brazylia) 6:2, 6:2; K. Kanepi (Estonia) - J. Janković (Serbia, 7) 6:3, 6:2.

Mężczyźni – I runda: R. Nadal (Hiszpania, 2) – B. Kliżan (Słowacja) 4:6, 6:3, 6:3, 6:3; R. Federer (Szwajcaria, 4) – P. Lorenzi (Włochy) 6:1, 6:1, 6:3; S. Wawrinka (Szwajcaria, 5) – J. Sousa (Portugalia) 6:3, 6:4, 6:3; J. Janowicz (Polska, 15) – S. Devvarman (Indie) 4:6, 6:3, 6:3, 3:6, 6:3; Ł. Kubot (Polska) – J. L. Struff (Niemcy) 7:6 (8-6), 6:4, 6:4; L. Hewitt (Australia) – M. Przysiężny (Polska) 6:2, 6:7 (14-16), 6:1, 6:4.

Opinia

Jerzy Janowicz półfinalista Wimbledonu 2013

Jestem trochę niezadowolony, bo czułem się dobrze, nieźle odbijałem piłki na treningu i spodziewałem się po sobie nieco więcej. Czułem podobną formę jak rok temu, tylko pierwszy rywal był bardziej wymagający. Skąd tyle podwójnych błędów serwisowych? Nie mam pojęcia, zobaczymy, jak będzie w następnym meczu. Nie chcę tego rozpatrywać. To bez sensu myśleć cały czas o grze. Nie odczuwam presji z powodu możliwości utraty wielu punktów rankingowych. Pięciosetowy mecz powinien mi w sumie trochę pomóc. Mogłem dłużej pobiegać, przyzwyczaić się do trawy. Trawa mnie w tym roku zaskakuje, nie jest idealna, są miejsca, gdzie jest jej dużo więcej. W tych kępkach piłka odbijała się inaczej. Hewitt wiadomo – wygrał Wimbledon, ma doświadczenie, jest solidny, ma świetny bekhend, nie popełnia błędów, ma trudny serwis, może nie najsilniejszy, ale dokładny. Muszę zagrać najlepiej jak potrafię.

Agnieszka Radwańska czwarta tenisistka świata

W poniedziałek było bardzo ciemno, gdy zaczynałyśmy mecz, sędzia nawet nam powiedział, że nie ma możliwości skorzystania z „jastrzębiego oka" z powodu ciemności. Trawa też była bardzo śliska, wręcz bałam się ruszać, dobrze, że skończyłyśmy grę dzień później. We wtorek było normalnie. Lepiej serwowałam, lepiej biegałam. Rozmawialiśmy w szatni o tej dziwnej sytuacji, gdy cztery polskie mecze są rozgrywane o jednej porze, ale na to tenisiści nie mają wpływu. Jest mnóstwo w pierwszych rundach i zawsze ktoś będzie niezadowolony. Casey Dellaqua – znam ją bardzo dobrze, choć z nią nie grałam. Gra lewą ręką, z tego powodu może być troszkę trudniej, zwłaszcza na trawie to mała przewaga przy serwisie, ona potrafi ją wykorzystywać. Ula grała z nią niedawno, muszę zapytać siostrę. Mam ochotę wrócić na kort centralny, ale tutaj każdy ma taką ochotę. Mistrzostwa świata w piłce? O to trzeba pytać chłopaków.

Tenis
Jannik Sinner wygrał Wimbledon. Jeszcze kilka miesięcy temu był zawieszony za doping
Tenis
Wojciech Fibak dla „Rzeczpospolitej”: Wydaje się, że wróciła terminatorka Iga
Tenis
Tomasz Wacławek: Iga Świątek. Polska księżna Wimbledonu
Tenis
Iga Świątek pierwszą polską mistrzynią Wimbledonu. Nie pozwoliła rywalce marzyć
Materiał Promocyjny
Sprzedaż motocykli mocno się rozpędza
Tenis
Postawiła siebie na pierwszym miejscu. Amanda Anisimova – rywalka Igi Świątek w finale Wimbledonu
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama