Przerw w wykonaniu programu piątego dnia spotkań WTA Finals było wiele, ale między nimi udało się rozegrać dwa pełne mecze deblowe oraz jeden singlowy: Jessica Pegula pokonała Marię Sakkari 6:3, 6:2 kończąc rozgrywki w trudnej Grupie Bacalar z trzema zwycięstwami oraz poczuciem, że wreszcie pasuje do grona najlepszych tenisistek świata.
133 mecze Jessiki Peguli w sezonie
Rok temu w Fort Worth Amerykanka kończyła udział w Masters z trzema porażkami, teraz mogła mówić dziennikarzom, że w ogóle nie zaprzątały jej głowy myśli o poziomie gry rywalek, robiła swoje z wiarą we własne umiejętności i efekt był doskonały. Nieco niedoceniana tenisistka jest teraz gwiazdą turnieju w Cancun, spokojnie czeka na rywalkę półfinałową z Grupy Chetumal, z którą zagra w sobotę.
Nie będzie miała jednak dnia odpoczynku, gdyż z Coco Gauff grają też w turnieju deblowym. Ktoś policzył, że Pegula, jeśli zliczyć jej tegoroczne spotkanie singlowe, deblowe i w mikście, to zagrała ich już 133. Nie ma drugiej tak pracowitej osoby w WTA Tour. Jessica z tych 133 meczów wygrała 101, więc naprawdę ma się czym chwalić.
Mecz Pegula – Sakkari nie decydował o niczym więcej, niż rozdział premii (Amerykanka wzięła wszystko: 198 tysięcy dolarów za udział plus trzy razy po 198 tysięcy za zwycięstwa, razem 792 tys.), w kwestii awansu do półfinału i walki o rankingowy nr 1 na koniec roku znaczenie miało spotkanie Aryna Sabalenka – Jelena Rybakina.
Aryna Sabalenka - Jelena Rybakina: Mecz wstrzymany
Rozstrzygnięcie z powodu znacznych opóźnień w deszczowy i wietrzny wieczór w Cancun nie padło. Mecz został przerwany o 23.40 czasu meksykańskiego mniej więcej trzy godziny od rozegrania pierwszej piłki, przy stanie 6:2, 3:5 patrząc od strony Białorusinki. W kolejnym gemie serwować miała tenisistka reprezentująca Kazachstan, zatem trzeci set był blisko.