Mecz z Tormo był radością dla kibica, bo tym razem zobaczyliśmy nieco lepszą wersję Świątek: odważniejszą, bardziej konsekwentną, skuteczniejszą, wreszcie - cierpliwą.
Wiceliderka rankingu WTA nie jest jeszcze w optymalnej dyspozycji, ale momentami pokazywała już na korcie świeżość, choć jeszcze kilka dni temu w Tokio - zawodniczkom towarzyszyła wówczas duża wilgotność powietrza, gra w tenisa była niemal jak pływanie w rosole - sprawiała wrażenie zmęczonej.
Czytaj więcej
Polka gra coraz gorzej i dla jej teamu nadchodzi czas poważnej próby.
Teraz „energia” to w wielu akcjach znów było drugie imię Świątek, jednak nie należy zapominać, że rywalką była 55. tenisistka rankingu WTA.
Iga Świątek - Sarą Sorribes Tormo. Zasłużone powody do uśmiechu
Polka regularnie posyłała na drugą stronę siatki wygrywające uderzenia. Błędy, których wciąż nie brakowało (15 w pierwszym secie) popełniała zazwyczaj po długich, ciekawych akcjach, a nie u ich zalążka – jak przeciwko Mai Hontamie oraz Wieronice Kudiermietowej w Tokio.