Chłodna szkocka głowa

Andy Murray i Serena Williams zatańczą na balu mistrzów.

Aktualizacja: 10.07.2016 22:16 Publikacja: 10.07.2016 19:47

Andy Murray Wimbledon wygrał już drugi raz, nikogo nie zdziwi, jeśli wkrótce będzie sir Andym

Andy Murray Wimbledon wygrał już drugi raz, nikogo nie zdziwi, jeśli wkrótce będzie sir Andym

Foto: PAP/EPA

Relacja z Londynu

Niedziela na korcie centralnym miała przywrócić brytyjską dumę i przywróciła. Andy Murray pokonał Kanadyjczyka Milosa Raonica 6:4, 7:6 (7-3), 7:6 (7-2), zdobywając trzeci tytuł wielkoszlemowy, drugi w Wimbledonie. Do przedwojennej legendy Freda Perry'ego jeszcze mu daleko, ale droga jest właściwa.

Przykładano do tego finału kilka miar: jedni chcieli widzieć zdalny pojedynek dawnych sław, dziś supertrenerów: Ivana Lendla po szkockiej stronie i Johna McEnroe po kanadyjskiej, inni atak młodego pokolenia, choć cztery lata różnicy między uczestnikami to nie jest wiele.

Lendl i Murray wygrali zdecydowanie, choć wyniki setów podpowiadają, że walka była równa. Wbrew pozorom nie była. Od początku spotkania Szkot kontrolował wydarzenia, bardzo mocny serwis Kanadyjczyka nie utrudniał aż tak bardzo doskonałego odbioru, reguły zostały ustalone wyłącznie przez Andy'ego. Strzelające korki od szampana było słychać na trybunach od pierwszego kwadransa meczu.

W każdym secie mistrz znalazł chwilę słabości debiutanta i z chłodną głową ją wykorzystał. Zwłaszcza tie-breaki dobrze puentowały tę przewagę. Umiejętności Raonica, choć wyraźnie lepsze niż rok i dwa lata temu, jeszcze nie wystarczyły na mądry, precyzyjny tenis Szkota. Andy Murray miał przy tym w rezerwie żelazne płuca, szybkość też była po jego stronie. Na taki arsenał nawet John McEnroe (w kabinie komentatora BBC) oraz Carlos Moya (na ławce trenerskiej) nie znaleźli sposobu.

Po ostatniej piłce nastąpiło to co zawsze: Duke of Kent wręczył zwycięzcy piękny złocisty puchar, Andy uronił łzę albo dwie, żona Kim też. Publiczność wiwatowała, Sue Barker jak zawsze podstawiła mistrzowi wimbledoński mikrofon.

– Jestem dumny, że znów trzymam to trofeum. Grałem dobrze, ale i Milos znacznie się poprawił. Wygrać z Rogerem Federerem na trawie to jest wielka sprawa, kto widział, przyzna. Ma doskonałą ekipę, Carlosa i Johna, innych współpracowników, wykonali świetną robotę, przepraszam, chłopaki, że wam zabrałem ten sukces – mówił Murray jeszcze na korcie.

– Ty  masz Ivana Lendla, też dobrze... – podpowiedziała dziennikarka.

Wygrana Szkota niewiele zmieni w rankingu ATP. Murray będzie drugi, Raonic siódmy, ale Kanadyjczyka nikt nie skreśla, jeszcze rok, dwa i dobierze się do najlepszych, bo potrafi ciężko pracować – taka jest powszechna opinia.

Serena Williams zdobyła w sobotę 22. tytuł wielkoszlemowy, wygrywając 7:5, 6:4 finał z Andżeliką Kerber (oraz finał deblowy z siostrą Venus) i kończąc dyskusję, czy wciąż jest największą indywidualnością kobiecego tenisa ostatnich lat.

Jest na pewno. Ta długa sportowa bajka rozpoczęła się prawie 30 lat temu na przedmieściach Los Angeles i jeszcze się nie kończy. Kolejne Wielkie Szlemy czekają, igrzyska olimpijskie też, choć trudno ocenić, czy naprawdę mają dla Amerykanki tę samą wartość. Do Rio jednak pojedzie, bo, jak mówiła, złoto kocha.

W niedzielnych gazetach brytyjskich nazywano Serenę „czarną doskonałością", „super Sereną" i na wiele innych sposobów wyrażano uznanie. Sypały się śmiałe porównania z Muhammadem Alim i Michaelem Jordanem, by podkreślić wpływ tenisistki na współczesny sport. Wyrażano nawet troskę, raczej niepotrzebną, o finanse mistrzyni, gdyż Brexit kosztował ją stratę 380 tys. dolarów z ponaddwumilionowej wimbledońskiej premii ze względu na spadek kursu funta przez dwa turniejowe tygodnie.

Podczas konferencji prasowej nie pytano wiele o serwisy i woleje, tylko o opinie na temat obecnych problemów trapiących Amerykę, zwłaszcza o napięcia na tle rasowym. Sport na szczęście nie zniknął. W mnogości pochwał nie umknęło, że Serena poprawiła własny rekord sprzed roku: jest najstarszą mistrzynią wielkoszlemową (34 lata i 287 dni) w erze tenisa open. Przypomniano, że pierwszy z 22 tytułów zdobyła jako nastolatka.

Sporą część zasług oddano trenerowi Patrickowi Mouratoglou. Są dowody, że pod jego ręką Serena znacznie się poprawiła przez cztery minione lata. Najbardziej przekonuje bilans wielkoszlemowy: dziewięć tytułów w 17 startach (wcześniej 13 w 47). Z rywalkami z pierwszej dziesiątki rankingu WTA wygrała przy Francuzie 57 meczów, przegrała tylko siedem (poprzednio 111-59).

Takich porównań można robić wiele, ale sprowadzają się one do końcowych słów trenera. – Przez kilka minionych miesięcy po prostu zabrakło tej właściwej Sereny. Była tenisistka, ale jak nie ona, bez własnej osobowości, można było ją pobić. Dziś znów jest na właściwym miejscu – mówił Mouratoglou.

Wimbledon nr 130 przeszedł więc do historii jako nadzwyczajny turniej Amerykanki, choć Brytyjczycy nie zapomną o Andym Murrayu. Jednak dzielny Szkot o sposoby radzenia sobie ze skutkami Brexitu pytany nie był, choć na trybunie królewskiej pojawił się premier David Cameron.

Po Wimbledonie zwykle następowało wielkoszlemowe wyciszenie do czasu dużych turniejów poprzedzających US Open, ale tym razem cisza będzie krótka.

Już za tydzień czas na ćwierćfinały Pucharu Davisa, pod koniec lipca wielkie turnieje ATP Masters 1000 w Toronto i WTA Premier 5 w Montrealu, potem przyjdzie czas na wyjazd do Rio.

Finały

Mężczyźni:

A. Murray (W.Brytania, 2) - M. Raonic (Kanada, 6) 6:4, 7:6 (7-3), 7:6 (7-2);

kobiety:

S. Williams (USA, 1) - A. Kerber (Niemcy, 4) 7:5, 6:3;

debel mężczyzn:

N. Mahut i P. H. Herbert - J. Benneteau i E. Roger - Vasselin (wszyscy Francja) 6:4, 7:6 (7-1), 6:3;

debel kobiet:

S. i V. Williams (USA) - T. Babos (Węgry) i J. Szwiedowa (Rosja) 6:3, 6:4

Relacja z Londynu

Niedziela na korcie centralnym miała przywrócić brytyjską dumę i przywróciła. Andy Murray pokonał Kanadyjczyka Milosa Raonica 6:4, 7:6 (7-3), 7:6 (7-2), zdobywając trzeci tytuł wielkoszlemowy, drugi w Wimbledonie. Do przedwojennej legendy Freda Perry'ego jeszcze mu daleko, ale droga jest właściwa.

Pozostało 95% artykułu
Tenis
Tenisiści mają żyć godnie. Wielka reforma w świecie tenisa
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Tenis
Iga Świątek traci punkty w rankingu WTA, choć sezon się skończył
Tenis
Tenisowe ostatki. Maja Chwalińska kończy rok zwycięstwami
Tenis
Iga Świątek ogłosiła zmiany w sztabie. Koniec czteroletniej współpracy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Tenis
Kim w sztabie Huberta Hurkacza będzie Ivan Lendl, a kim Nicolás Massú?