Mirosław Żukowski o współczesnym tenisie

Tenis ostatnich lat to była bardziej stojąca woda niż wartki strumień. U mężczyzn rządziła „Kareta Asów" (Novak Djoković, Roger Federer, Rafael Nadal, Andy Murray).

Aktualizacja: 02.11.2016 22:22 Publikacja: 02.11.2016 18:13

Mirosław Żukowski

Mirosław Żukowski

Foto: Fotorzepa, Waldemar Kompała

Jeśli tenisista spoza tego kwartetu wygrywał turniej wielkoszlemowy, była to sensacja. Ostatnie lata to dominacja Djokovicia i jeśli ktoś sięgnąłby po gazety z początku roku, autorzy niektórych tekstów musieliby się przyznać do zupełnie nietrafionych prognoz. Serb miał dominować, jego technika i mentalna siła miały być gwarancją sukcesów na lata.

Dziś widać, że kolejny raz zgrzeszyliśmy brakiem pokory wobec tenisa i wyzwań, jakie on stawia. Djoković pod koniec roku sam siebie pyta, jak żyć, angażuje psychologów i przegrywa.

Federer, który przez całą karierę unikał kontuzji, przerwał grę na sześć miesięcy, zrezygnował nawet z igrzysk w Rio, o których kiedyś mówił jak o kamieniu milowym kariery (indywidualnego olimpijskiego złota wciąż nie ma). Powinien wrócić na Australian Open, ale jaki to będzie Federer i czy Szwajcar znów wygra Wimbledon? On sam przyznaje, że nie wie.

Nadal już od dawna gra na kredyt zaciągnięty od własnego zdrowia, jego tenis od zawsze był wyniszczający – dla rywali i samego Nadala. Może właśnie dlatego wobec Hiszpana najczęściej formułowane były dopingowe podejrzenia.

Z nim jest tak samo jak z Federerem – ma wrócić w Melbourne, gdzie zawsze zaczyna się tenisowy rok i wszyscy mają nadzieję, że także nowe życie. Kończący sezon turniej Masters bez Federera i Nadala? Jeszcze niedawno wydawało się to nierealne, ale w tym roku tak właśnie będzie.

Pozostał tylko Andy Murray, o którym wszyscy mówią to samo: podstawą tegorocznych sukcesów Szkota jest praca tak ciężka, jaką przez wiele lat wykonywał Nadal i ponowna obecność Ivana Lendla u jego boku. Murray już podczas toczącego się właśnie turnieju w Paryżu może odebrać Djokoviciowi przodownictwo w rankingu ATP. Jeśli jeszcze tym razem się nie uda, ponowna okazja nadarzy się za dwa tygodnie podczas Finału ATP Tour w Londynie.

Gdyby nie pamięć o tym, że przepowiednie z początku roku dziś są makulaturą, można by już pisać o nowej tenisowej erze, problemem jest też to, że nowa era potrzebuje nowych asów, a tych nie widać.

Także tenis kobiecy wydaje się być w punkcie zwrotnym. Serena Williams ma swoje lata, a przede wszystkim swoje humory. Wiktoria Azarenka, która wydawała się wracać do rewelacyjnej formy, będzie miała dziecko. Garbine Muguruza gra w kratkę i w takiej sytuacji władzę objęła Andżelika Kerber – od lat jedna z czołowych tenisistek świata, ale niepodziwiana nawet w połowie tak, jak np. Agnieszka Radwańska.

Czy to oznacza, że rok 2017 będzie rokiem Kerber? Absolutnie nie, oby był rokiem Radwańskiej, ale moim zdaniem wszystko na szalę rzuci pragnąca zmyć dopingową hańbę Maria Szarapowa. Mało kto potrafi walczyć tak jak ona, szczególnie gdy w grę wchodzi podrażniona duma.

Już wiosną okaże się, czy ta przepowiednia będzie więcej warta niż zapowiedzi długiego panowania Djokovicia.

Niestety, sport w ogóle, a tenis w szczególności, sprzyja produkcji makulatury.

Australian Open
Sensacyjna porażka Coco Gauff. Kim jest Paula Badosa, która była kiedyś jak zepsuta zabawka?
Materiał Promocyjny
Suzuki e VITARA jest w pełni elektryczna
Tenis
Iga Świątek i doping. Światowa Agencja Antydopingowa podjęła decyzję
Tenis
Bezlitosna Iga Świątek. Pędzi przez Australian Open jak kolej wysokich prędkości
Tenis
Bez niespodzianek w Australian Open. Faworyci grają dalej, hit na horyzoncie
Materiał Promocyjny
Kluczowe funkcje Małej Księgowości, dla których warto ją wybrać
TENIS
Demonstracja siły! Emma Raducanu bez szans z Igą Świątek w Australian Open
Materiał Promocyjny
Najlepszy program księgowy dla biura rachunkowego