Połączony turniej ATP Maters 1000 i WTA 1000 w Miami stał się okazją do zapytania grających o opinię w sprawie obowiązku szczepień przeciwko Covid-19.
Odpowiedzi mogą zaskakiwać: wygląda na to, że entuzjazmu w tej kwestii nie ma, choć rozgrywki były zawieszone z powodu pandemii na kilka miesięcy, wiele turniejów boryka się z ogromnymi problemami finansowymi, pula nagród spada – na Florydzie o dwie trzecie – i imprezy wciąż trzeba organizować w uciążliwych bańkach sanitarnych.
Planów powszechnego zaszczepienia uczestniczek i uczestników WTA Tour i ATP Tour na razie nie ma, tę sprawę rozwiązuje się wedle zasad ustalanych w każdym kraju, ale na sugestię zaszczepienia się już na Florydzie sporo osób zareagowało wstrzemięźliwie.
– W tej chwili szczepionka nie daje nam przywilejów. Nadal musimy przebywać w bańkach, więc kiedy ktoś mnie pyta, co wybieram, odpowiadam, że się nie zaszczepię. Nie mam ku temu żadnego powodu. Takie są moje odczucia, gdyż od dzieciństwa nie otrzymałem żadnej szczepionki – powiedział Rosjanin Andriej Rublow.
Podobnie myśli Elina Switolina, która czerpiąc wiedzę z rozmów z przyjaciółmi o skutkach ubocznych szczepień, uznała, że lepiej poczekać. Korzyści ze szczepień nie widzi. – Zastrzyk ci nie pomoże z wielu powodów, przede wszystkim dlatego, że i tak ATP i WTA zobowiązują cię do poddania się kwarantannie. Być może symptomy choroby zostaną zredukowane, ale i tak możesz się zakazić. Na razie nie ma sensu przyjmować tego, co było testowane tak krótko. Poczekam – twierdzi Ukrainka.