US Open: Woźniacka jest w półfinale

Karolina Woźniacka i Wiera Zwonariowa w półfinale. Roger Federer wciąż nie do zatrzymania

Publikacja: 10.09.2010 01:34

US Open: Woźniacka jest w półfinale

Foto: AP

Scenariusz każdego z meczów miał ten sam punkt: walkę z wiatrem. Silne podmuchy w Nowym Jorku to żadna nowina, ale w środową noc (czasu polskiego) wyjątkowo uprzykrzały pracę tenisistkom i tenisistom.

Po kortach fruwały serwetki, plastikowe torby, ręczniki. Piłki wyrzucane do serwisów latały, gdzie chciały, gra się rwała, ale obowiązywało hasło: warunki są jednakowe dla wszystkich.

Nie wszyscy jednak tak samo radzili sobie z podwójnym lub nawet potrójnym wiatrem serwisowym. Karolina Woźniacka przegrała wprawdzie pierwszego gema przy własnym podaniu, lecz za chwilę opanowała wichurę na tyle, że nikt nie wątpił, jaki będzie wynik jej meczu z Dominiką Cibulkovą. Wygrała 6:2, 7:5.

W loży gości duńskiej Polki siedział m.in. Donald Trump. – Zadzwonił do mego agenta i spytał, czy znajdzie się dla niego miejsce. Odpowiedziałam, że dla niego znajdzie się zawsze – mówiła dziennikarzom Woźniacka, której amerykańska kariera wyraźnie zaczyna przyspieszać.

W meczu Rogera Federera z Robinem Soederlingiem także czekano na zaciętą walkę, a było tak samo jak od początku US Open: trzy sety pewnie wygrane przez wielkoszlemowego rekordzistę. Żadnych serii błędów, żadnych stresów związanych z podmuchami. Federer błyskawicznie oswoił wroga w powietrzu i zajął się konsekwentnym wybijaniem Soederlingowi z głowy marzeń o półfinale. Serwis Szwajcarowi służył (18 asów, rywal dwa), szybkość wróciła, dokładność zagrań, uwzględniwszy wiatr, była znakomita.

– Całą karierę ćwiczę podania. Obudzilibyście mnie o 2 lub 4 w nocy i też zapewne umiałbym to zrobić – mówił z uśmiechem dziennikarzom. Federer wygrał z Soederlingiem 13. raz na 14 spotkań (jedyna porażka – tegoroczny turniej Rolanda Garrosa).

Regularność Federera powinna budzić strach Novaka Djokovicia. Grali w finale (2007) i dwóch ostatnich półfinałach US Open. Wynik zawsze był ten sam – wygrywał Szwajcar.

W czwartek poznaliśmy pierwszych mistrzów US Open 2010 – tytuł w mikście zdobyli Liezel Huber (dawniej RPA, dziś USA) i Bob Bryan, leworęczny z pary amerykańskich bliźniaków. Pokonali Czeszkę Kvetę Peschke i Aisama-ul-Haqa Qureshiego z Pakistanu.

W mikście zawsze jest trochę zabawy, więc nikt się nie zdziwił, gdy Qureshi powiedział, że oddał zwycięstwo Bryanowi, gdyż z bratem zorganizował pomoc finansową dla osób dotkniętych powodzią w jego ojczyźnie. Zaraz jednak dodał, że w finale debla prezentu nie będzie.

[ramka]>KOBIETY – 1/4 finału: K. Woźniacka (Dania, 1) – D. Cibulkova (Słowacja) 6:2, 7:5; W. Zwonariowa (Rosja, 7) – K. Kanepi (Estonia, 31) 6:3, 7:5. Debel – 1/2 finału: V. King, J. Szwedowa (USA, Kazachstan, 6) – C. Black, A. Rodionova (Zimbabwe, Australia, 9) 6:3, 4:6, 6:4.

>MĘŻCZYŹNI – 1/4 finału: R. Federer (Szwajcaria, 2) – R. Soederling (Szwecja, 5) 6:4, 6:4, 7:5; N. Djoković (Serbia, 3) – G. Monfils (Francja, 17) 7:6 (7-2), 6:1, 6:2.

>MIKST – 1/2 finału: L. Huber, B. Bryan (USA, 1) – B. Mattek-Sands, D. Nestor (USA, Kanada, 4) 6:3, 7:5; K. Peschke,

A. Qureshi (Czechy, Pakistan) – A. L. Groenefeld, M. Knowles (Niemcy, Bahamy) 7:6 (7-5), 7:6 (7-4). Finał: Huber, Bryan – Peschke, Qureshi 6:4, 6:4.[/ramka]

Scenariusz każdego z meczów miał ten sam punkt: walkę z wiatrem. Silne podmuchy w Nowym Jorku to żadna nowina, ale w środową noc (czasu polskiego) wyjątkowo uprzykrzały pracę tenisistkom i tenisistom.

Po kortach fruwały serwetki, plastikowe torby, ręczniki. Piłki wyrzucane do serwisów latały, gdzie chciały, gra się rwała, ale obowiązywało hasło: warunki są jednakowe dla wszystkich.

Pozostało jeszcze 86% artykułu
Tenis
Czy uczciwość w tenisie jeszcze istnieje? Echa sprawy Jannika Sinnera
Tenis
Namalowała zwycięstwo na korcie. Amanda Anisimova pokonuje Jelenę Ostapenko
Tenis
Jannik Sinner zaakceptował porozumienie z WADA. Zgodził się na zawieszenie
Tenis
WTA Doha. Koniec dominacji, Iga Świątek bez szans z Jeleną Ostapenko
Tenis
Zaskakująca porażka Huberta Hurkacza. Odpadł już w pierwszej rundzie