Melbourne woła: Wozi, Wozi, Wozi!

Karolina Woźniacka w półfinale zagra z Chinką Na Li, a Roger Federer z Novakiem Djokoviciem. Łukasz Kubot odpadł w deblu

Publikacja: 26.01.2011 02:05

Karolina Woźniacka

Karolina Woźniacka

Foto: AFP

Olimpijski doping Australijczyków: Ozi! Ozi! Ozi! – zapamiętały kiedyś miliony kibiców. Od długiego ćwierćfinału Karoliny Woźniackiej z Francescą Schiavone na trybunach Melbourne Park pojawiła się jego tenisowa wersja: Wozi! Wozi! Wozi!

Karolina zasłużyła na ten okrzyk. Trudno nie zasłużyć, gdy przegrywa się z niezmordowaną Włoszką 3:6, 1:3, a potem zwycięża w trzech setach. Schiavone chyba nie mogła zapomnieć 4 godzin i 44 minut spędzonych dwa dni temu na mocowaniu się ze Swietłaną Kuzniecową, choć akurat na przemęczenie skarżyła się najmniej.

– Karolina okazała się lepsza w obronie. Ryzykowała mniej, ja więcej i tak wyszło – mówiła Włoszka, dodając, że finał Clijsters – Woźniacka, ze wskazaniem na Belgijkę, wcale by jej nie zdziwił.

Woźniacką chwalić trzeba za niegasnącą chęć do walki, nawet gdy sprawy wyglądają bardzo źle. Wyglądały tak przez cały pierwszy set i pół drugiego. Schiavone, gdy miała jeszcze energię, wygrywała piłkę za piłką, a Dunce zdrowie nie dopisywało. Terapeuci zabandażowali jej udo, okazało się za mocno, trzeba było poluzować.

Wytrwałość Woźniackiej w obronie i obudzona w końcu agresja zostały nagrodzone pierwszym półfinałem w Australii, choć niepewność była do końca: rywalka obroniła trzy piłki meczowe, a o końcowym wyniku rozstrzygnęło komputerowe jastrzębie oko. Po tym spotkaniu czekała na Karolinę istotna nagroda dodatkowa: pewność, że w rankingu WTA nikt jej po Australian Open nie wyprzedzi.

Nagrodą dla Schiavone były brawa na stojąco, a także awans na czwarte miejsce rankingu. – Będzie trzecie albo pierwsze? – pytali dziennikarze. – Spokojnie, krok po kroku. Mam jeszcze na to z dziesięć lat... – odpowiedziała z uśmiechem Francesca, lat 30.

Karolina zagra w półfinale z Na Li. Chinka szybko wybiła myśl o sukcesie z głowy Niemki Andrei Petkovic i też ma swoich zwolenników w typowaniach na finał. W wypowiedziach Na Li jest wiele wdzięczności dla męża Jiang Shana, który od Nowego Roku przejął obowiązki trenerskie z rąk Szweda Thomasa Högstedta. Na razie małżeństwo i praca łączą się doskonale. Zwolennicy statystycznej teorii dziejów przypominają – w ubiegłym roku Na Li grała z Woźniacką w Australii w ćwierćfinale i wygrała.

Rozczarował swoich zwolenników Tomas Berdych. Zamiast bić się jak należy cztery albo pięć setów z Novakiem Djokoviciem, przeszedł obok ćwierćfinału. Serwisem nie postraszył Serba, akcjami zza linii końcowej też nie. Niektórzy potem mówili, że Djoković wybrał lepszy sposób odpoczynku od tenisa, gdyż w dniu przerwy tańczył na korcie salsę z atrakcyjną australijską instruktorką, a Czech z narzeczoną Lucie Safarovą poszli grzecznie do zoo, głaskać kangury i misie koala.

Dziesiąty dzień turnieju znów zabrał sen kibicom Agnieszki Radwańskiej. Polka grała po raz czwarty w życiu o awans do wielkoszlemowego półfinału. Poprzednie próby były za trudne. Trzy lata temu w Melbourne przegrała z Danielą Hantuchovą 2:6, 2:6. Następne szanse miała na trawie Wimbledonu. W 2008 uległa Serenie Williams 4:6, 0:6, rok później Venus Williams 1:6, 2:6. Do czterech razy sztuka? Z Kim Clijsters wyszły na Rod Laver Arena w środku polskiej nocy po meczu Petry Kvitovej i Wiery Zwonariowej.

Na środę zaplanowano wszystkie brakujące ćwierćfinały w drabinkach seniorskich, także mecz pary Mariusz Fyrstenberg i Marcin Matkowski z Danielem Nestorem i Maksem Mirnym.

Po dość zaskakującej porażce deblowej Łukasza Kubota i Olivera Maracha 3:6, 4:6 z parą Eric Butorac i Jean-Julien Rojer oraz odpadnięciu miksta Matkowski – Olga Goworcowa na kortach Melbourne Park więcej Polaków nie będzie.

Meczem wieczoru miało być hiszpańskie starcie Rafaela Nadala z Davidem Ferrerem. Przykład z wtorku, gdy para szwajcarskich przyjaciół Roger Federer i Stanislas Wawrinka urządziła sobie i widzom miły dla oka, ale wyprany z emocji ćwierćfinał pokazowy, chyba się nie powtórzy. Nadal nie przegrał wprawdzie z kolegą od 2007 roku, ale pseudonim Ferrera – Ściana – jednak zobowiązuje.

[ramka][srodtytul]>wyniki[/srodtytul]

Mężczyźni – 1/4 finału:

R. Federer (Szwajcaria, 1) – S. Wawrinka (Szwajcaria, 19) 6:1, 6:3, 6:3;

N. Djoković (Serbia, 3) – T. Berdych (Czechy, 6) 6:1, 7:6 (7-5), 6:1.

Debel – 1/4 finału:

B. Bryan, M. Bryan (USA, 1) – J. Melzer, P. Petzschner (Austria, Niemcy, 6) 6:3, 7:6 (9-7);

E. Butorac, J. J. Rojer (USA, Antyle Holenderskie) – Ł. Kubot, O. Marach (Polska, Austria, 4) 6:3, 6:4.

Kobiety – 1/4 finału:

K. Woźniacka (Dania, 1) – F. Schiavone (Włochy, 6) 3:6, 6:3, 6:3;

Na Li (Chiny, 9) – A. Petkovic (Niemcy, 30) 6:2, 6:4.

Debel – 1/4 finału:

G. Dulko, F. Pennetta (Argentyna, Włochy, 1) – N. Grandin, V. Uhlirova (RPA, Czechy) 6:0, 6:3;

K. Peschke, K. Srebotnik (Czechy, Słowenia, 2) – B. Mattek-Sands, M. Shaughnessy (USA, 9) 6:3, 6:3;

L. Huber, N. Pietrowa (USA, Rosja, 3) – C. Black, A. Rodionova (Zimbabwe, Australia, 5) 6:1, 6:4;

W. Azarenka, M. Kirilenko (Białoruś, Rosja, 12) – Chia-Jung Chuang, Su-Wei Hsieh (Tajwan) 5:7, 6:3, 6:2.

Mikst – II runda:

K. Srebotnik, D. Nestor (Słowenia, Kanada, 2) – O. Goworcowa, M. Matkowski (Białoruś, Polska) 4:6, 6:4, 10-4. [/ramka]

Tenis
Porsche nie dla Igi Świątek. Jelena Ostapenko nadal koszmarem Polki
Tenis
Przepełniony kalendarz, brak czasu na życie prywatne, nocne kontrole. Tenis potrzebuje reform
Tenis
WTA w Stuttgarcie. Iga Świątek schodzi na ziemię
Tenis
Billie Jean King Cup. Polki bez awansu
Tenis
Billie Jean Cup w Radomiu. Jak wygrać bez Igi Świątek?