Mecz – palce lizać

Agnieszka Radwańska wygrywa z Francescą Schiavone 6:1, 6:3

Publikacja: 21.04.2011 03:14

Agnieszka Radwańska

Agnieszka Radwańska

Foto: AFP

Nie było w nim ani chwili nudy, bo Schiavone mimo niedostatków treningu i startów nie godziła się z porażką do ostatnich minut.

Trafiła na Agnieszkę w najlepszym wydaniu: spokojną, skupioną, przyjmującą potknięcia bez stresu, a jednocześnie pełną energii i pomysłów na rozgrywanie akcji. Było w jej grze wszystko, co lubimy. Ataki przy siatce – skuteczne niemal stuprocentowo, loby – palce lizać, dobre wybory taktyczne, odważne strzały w linię, minięcia atakującej rywalki, świetne akcje w obronie, szybkie nogi i ambicja. Były nawet asy serwisowe.

Schiavone nie odzyskała pewności uderzeń, rady trenerki Tathiany Garbin  nie pomagały. Po grze Włoszki pozostało w pamięci kilka świetnych akcji, ale widoczne było  także zagubienie.

Nagrodą dla Polki było bardzo ładne zwycięstwo, brawa publiczności po wielu zagraniach, także oklaski taty-trenera Roberta Radwańskiego.

Nie było potrzeby, bo Agnieszka od początku do końca panowała nad sytuacją. Wygrała pierwszego gema przy serwisie Włoszki, oddała drugiego, powalczyły trochę dłużej w trzecim, ale widać było, że będzie dobrze. W rodzinnym archiwum  przybył zapis: drugie zwycięstwo nad Schiavone (łączny bilans 2-4) i przekonanie, że seria porażek z Włoszką i narzekania na jej zakręcony tenis skończyła się na zawsze.

Reklama
Reklama

Kristina Barrois to rywalka Polki w dzisiejszym ćwierćfinale. Ma 30 lat, była dwa razy mistrzynią Niemiec, w dorobku nie ma żadnego zwycięstwa w turnieju WTA i żadnego awansu poza drugą rundę w Wielkim Szlemie. Z Agnieszką nigdy nie grała.

Prognoza na ćwierćfinał jest optymistyczna, w półfinale będzie trudniej, bo tam zapewne pojawi się Karolina Woźniacka.

 

Nie było w nim ani chwili nudy, bo Schiavone mimo niedostatków treningu i startów nie godziła się z porażką do ostatnich minut.

Trafiła na Agnieszkę w najlepszym wydaniu: spokojną, skupioną, przyjmującą potknięcia bez stresu, a jednocześnie pełną energii i pomysłów na rozgrywanie akcji. Było w jej grze wszystko, co lubimy. Ataki przy siatce – skuteczne niemal stuprocentowo, loby – palce lizać, dobre wybory taktyczne, odważne strzały w linię, minięcia atakującej rywalki, świetne akcje w obronie, szybkie nogi i ambicja. Były nawet asy serwisowe.

Reklama
Tenis
Jannik Sinner wygrał Wimbledon. Jeszcze kilka miesięcy temu był zawieszony za doping
Tenis
Wojciech Fibak dla „Rzeczpospolitej”: Wydaje się, że wróciła terminatorka Iga
Tenis
Tomasz Wacławek: Iga Świątek. Polska księżna Wimbledonu
Tenis
Iga Świątek pierwszą polską mistrzynią Wimbledonu. Nie pozwoliła rywalce marzyć
Tenis
Postawiła siebie na pierwszym miejscu. Amanda Anisimova – rywalka Igi Świątek w finale Wimbledonu
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama