Jak na pierwsze dni nowego sezonu działo się niemało: kontuzje Rogera Federera, Sereny Williams i Kim Clijsters, chwiejna forma Rafaela Nadala, dobre mecze Andy'ego Murraya pod okiem nowego trenera Ivana Lendla, zwycięstwa Petry Kvitovej w Pucharze Hopmana. Nie może być inaczej – Australian Open zaczyna się już za tydzień.
Dzięki Agnieszce Radwańskiej gorący styczeń z tenisem może być emocjonujący także dla nas. Najlepsza z Polek zaczyna sezon w poniedziałek w Sydney od meczu z młodszą siostrą Urszulą, która z powodzeniem przeszła trzy rundy eliminacji.
Udana jesień Agnieszki i ósme miejsce na świecie pod koniec 2011 roku przywróciły wiarę, że krakowską tenisistkę stać na więcej. Udało się przedłużyć owocną współpracę z Tomaszem Wiktorowskim – trener reprezentacji kobiecej będzie jeździł na turnieje ze starszą z sióstr Radwańskich co najmniej do igrzysk w Londynie, nie słychać też o nowych kłopotach ze zdrowiem, stare są pod kontrolą.
Mała stabilizacja
Agnieszka Radwańska w wersji 2012 ma jasne cele: co najmniej półfinał Wielkiego Szlema i udany start olimpijski. W rodzinie Radwańskich widać pewną stabilizację. Piotr Radwański pozostaje opiekunem córek w Krakowie, zgodził się nawet, by Urszulą opiekował się podczas wyjazdów chorwacki trener Borna Bikić, któremu referencje wystawia kilka lat trudnej pracy z Jeleną Dokić (z przerwami od 2003 roku) i Karoliną Sprem.
Siostry zagrają ze sobą oficjalnie po raz czwarty, starsza wygrała dwa razy: w Eastbourne (2009) i Nowym Jorku (2011), przegrała tylko na początku rodzinnej rywalizacji w Dubaju (2009). Agnieszka zagra także w deblu, znów z Danielą Hantuchovą (pierwszy mecz z Marią Kirilenko i Nadieżdą Pietrową).