Peer w wymianach nie ustępowała Radwańskiej, miała jednak zły dzień serwisowy – żadnych asów, kilka podwójnych błędów. Tenisistka z Izraela kilka razy doganiała Polkę, na początku meczu od stanu 0:3 do 3:3, w drugim secie od 2:5 do 4:5, ale nie potrafiła wykorzystać chwilowej przewagi.
Porażka Peer nie oznacza ulgi dla organizatorów. Shahar gra jeszcze w deblu i wciąż specjalnie chroniony jest pozbawiony kamer kort nr 1, pokój hotelowy tenisistki i restauracja, gdzie jada ona posiłki. W strategicznych miejscach na czas meczu znów pojawią się snajperzy.
– Ta dzika karta do turnieju i troska to ładny gest pod moim adresem. Rozumiem, że decyzja szejków nie była łatwa – powtarzała tenisistka. Wtajemniczeni twierdzą, że najbardziej pomogło Shahar to, że Dubaj chce się zgłosić do organizacji igrzysk olimpijskich w 2024 roku.
Rywalką Radwańskiej w ćwierćfinale będzie Sabine Lisicki (13. WTA), nadzieja niemieckiego tenisa, druga rakieta w kraju. W odróżnieniu od Kerber, Woźniak czy Woźniackiej do polskich korzeni przyznaje się niechętnie. Z Radwańską wygrała jedyny mecz, ubiegłego lata w Stanford. Zagrają dziś na korcie centralnym.
Z turnieju wycofała się w środę Wiktoria Azarenka. Liderka rankingu światowego uszkodziła staw skokowy w ubiegłym tygodniu podczas półfinału w Dausze z Radwańską. – Wygrałam wtedy finał na środkach przeciwbólowych, ale niewiele pomogły. Musiałam zmienić sposób poruszania i zaczęło mnie boleć w innych miejscach. Ryzyko kolejnego startu było za duże. To pech, ale muszę wziąć kilka dni wolnego i upewnić się, że to nie jest poważna sprawa – powiedziała Azarenka.