Półfinał Polki z Serbką przyniósł widzom dużo zmiennych wrażeń. Wynik tłumaczy wiele: 6:2, 2:6 i 6:0, czyli od rosnącej nadziei polskich kibiców, przez uzasadniony niepokój, po nagłą odmianę wydarzeń w decydującym secie. Efekt końcowy jest taki, że Radwańska zagra dziś o puchar, prawie pół miliona dolarów i awans na piąte miejsce na świecie.
Tenisistka z Krakowa grała na dobrym, równym poziomie niemal cały czas. Wahania nastrojów i formy dotyczyły przede wszystkim Janković. W pierwszym secie Serbka szukała sposobów na atak, ale nie była konsekwentna. Taktyka – trochę do przodu, trochę do tyłu – nie zdaje egzaminu nie tylko w tenisie.
Więcej zdecydowania w drugim secie dało Jelenie nie tylko wiele punktów, ale także widzom najpiękniejsze wymiany spotkania. Po jednej z nich, trwającej 34 odbicia, nikt nie mógł narzekać na jakość kobiecego tenisa.
Nie można prosto wytłumaczyć katastrofy Serbki w ostatniej części gry. Komentujący mecz w telewizji trener Tomasz Wiktorowski powiedział: – Siwiejemy wcześniej właśnie z powodu takich zdarzeń.
Fakty były bezsporne: nagle Janković straciła precyzję każdego uderzenia z serwisem włącznie, Radwańskiej pozostało brać prezenty i przyspieszać koniec meczu własną dobrą grą. Można wskazać chwilę, w której Serbce odechciało się walki – drugiego gema przegrała, choć miała podanie i prowadziła 40-0.