Francuz pokazał Polakowi miejsce w szyku. Po godzinie i kilku minutach już podawali sobie ręce, sędzia ogłosił: 6:1, 6:4 dla Gasqueta.
Ten mecz nie przekonał do tenisa Janowicza. Gdy piłki serwisowe wpadały w siatkę, bekhendy w auty, a skróty tenisista z Neuchatel wyczuwał z łatwością, niewiele broni zostało w arsenale Polaka. Pierwszy set – 5:0 dla rywala po kwadransie, Jerzy nie panował nad trzęsieniem ręki. Drugi set – trochę wyrównanej walki do stanu 3:3, kilka zmarnowanych szans Janowicza na lepszy wynik, w końcu znów jeden słabszy gem serwisowy i po spotkaniu. Zwyciężył ten, który umie więcej.
Dorobek pierwszej polskiej rakiety: 26 tys. dolarów i 45 punktów do rankingu ATP, rok temu o tej porze było 875 dolarów i 15 punktów za ćwierćfinał challengera w Sarajewie, więc bilans jest na plus. Janowicz jeszcze nie jedzie z Indian Wells do Miami, gdyż gra dobrze w deblu. Z Treatem Hueyem (Filipiny) pokonali braci Andy'ego i Jamie'ego Murrayów 6:3, 7:5. Może to małe pocieszenie, ale nazwiska rywali dobre. W ćwierćfinale czekają Amerykanie James Blake i Mardy Fish.
Do deblowego ćwierćfinału awansował także Łukasz Kubot, który z Janko Tipsarevicem (Serbia) pokonali Francuzów Juliena Benneteau i Gasqueta 6:2, 6:2. Następna przeszkoda to Bob i Mike Bryanowie.
Znów trzeba chwalić Urszulę Radwańską, która zwyciężyła Amerykankę Jamie Hampton 6:0, 7:6 (7-4). Trzeci mecz, trzecie zwycięstwo, jest czwarta runda (1/8 finału), w której rywalką Polki została Wiktoria Azarenka, więc o nadzieję na kolejny sukces trudno. Obie siostry Radwańskie zagrały ponownie we wtorek, ale wyniki meczu Uli z Azarenką oraz Agnieszki z Rosjanką Marią Kirilenko (15. WTA) poznaliśmy po zamknięciu tego wydania „Rz". W kobiecym deblu Polki już nie ma, bo Alicja Rosolska i Rumunka Irina Begu przegrały 6:7 (2-7), 3:6 mecz drugiej rundy z Nurią Llagosterą Vives (Hiszpania) i Jie Zheng (Chiny).