- Może będę miał łatwiej w półfinale, bo z Australian Open pożegnały się już faworytki. Pokonanie tenisistek, które pozostały w turnieju też nie będzie łatwe.
Znamy się z Cibulkovą bardzo dobrze, rozegrałyśmy w zeszłym roku dwa finały. Mam nadzieję, że zagram na takim poziomie jak w spotkaniu z Azarenką - powiedziała przed dzisiejszym meczem Radwańska.
Spotkanie od przełamania rozpoczęła Cibulkova. Obie zawodniczki początkowo popełniały sporą ilość niewymuszonych błędów, ale Słowaczka szybko zdominowała sytuację na korcie. Przeciwniczka krakowianki częściej zbiegała pod siatkę i zmuszając Radwańską do gry w obronie. Po raz drugi podanie Radwańskiej przełamane zostało przy stanie 3:1 i zdobytej przewagi Cibulkova już nie oddała. Pierwszy set zakończył się po 37 minutach wynikiem 6:1. Słowaczka bardzo dobrze poruszała się po korcie i grała dokładniej. W grze Polki widoczne było zmęczenie po wczorajszym ćwierćfinale z Azarenką.
Początek drugiego seta nie wskazywał, by Radwańska zdołała odwrócić losy spotkania. Cibulkova dobrze przewidywała zagrania naszej zawodniczki i zdecydowanie przeważała w każdym elemencie gry. Po przegranych ośmiu gemach z rzędu Radwańska przełamała podanie przeciwniczki przy stanie 4:0. Kolejny gem padł również łupem Polki, ale było to wszystko na co było stać naszą zawodniczkę w tym meczu. Cibulkova wygrała drugiego seta 6:2 i całe spotkanie zasłużenie 2:0.
- Agnieszka to znakomita tenisistka, ale byłam przygotowana na długie wymiany. Wiedziałam, że muszę ryzykować w tym spotkaniu. Mnóstwo myśli pojawiało się w mojej głowie, ale starałam skupić się na własnym serwisie. Ciągle nie wierze, że zagram w finale, potrzebuję kilku godzin, by to do mnie dotarło - powiedziała po spotkaniu Cibulkova.
W drugim dzisiejszym półfinale Na Li wygrała z Kanadyjką Eugenie Bouchard 6:2, 6:4. W finale Australian Open Chinka wystąpi trzeci raz w karierze. Poprzednie dwa spotkania zakończyła porażkami - w 2011 roku z Kim Clijsters i w 2013 z Wiktorią Azarenką.