Kolejność gier została ustalona, nawierzchnia, piłki i hala Torwar rozpoznane (i pochwalone przez obie strony), pozostaje czekać na wynik meczu o prawo gry w barażach o grupę światową.
Czwartkowe losowanie tak naprawdę tylko wyznaczyło, że Przysiężny wyjdzie na kort pierwszy, a Janowicz drugi, gdyż pierwszego dnia najlepsze rakiety ze sobą nie grają.
– Są tenisiści, którzy lubią grać pod presją, są tacy, którym presja przeszkadza i wolą wiedzieć, że drużyna prowadzi 1:0. W naszym przypadku nie ma to żadnego znaczenia. Może tylko Michał Przysiężny po cichu woli przygotować się na konkretną godzinę, a nie czekać w stresie i rozgrzewać się kilka razy, gdy poprzedzający mecz się przedłuża. Jerzy Janowicz wiadomo – ma tak bojowe nastawienie, że może grać o każdej porze – ocenił kapitan Polaków Radosław Szymanik.
Kapitan Chorwatów Żeljko Krajan też był zadowolony z układu piątkowych spotkań. – Lepiej, że Borna Corić zagra jako drugi, nie będzie miał na barkach odpowiedzialności za dobry start. Młody Borna skwapliwie to potwierdził, dodając, że lider zespołu Marin Cilić ma obowiązek wygrać dwa mecze, a on nie. – Ja tylko muszę myśleć pozytywnie i się starać – dodał z uśmiechem.
Praca kapitanów, choć stresująca, nie zawsze jest doceniana. Była próba, żeby kapitanowie daviscupowi mieli swój związek, wywierali większy wpływ na kształt rozgrywek, takie rozwiązanie podczas Roland Garros zaproponował Australijczyk Pat Rafter, ale został ostro potraktowany przez Międzynarodową Federację Tenisową, dostał po nosie, postraszono go sądem i związku kapitanów nie ma.