Mecz nie odbiegał zbytnio od powszechnych przewidywań. Piętnastokrotny mistrz Wielkiego Szlema kontra tenisista, który w półfinale był pierwszy raz – dość łatwo było wskazać zwycięzcę. Trochę nadziei dał kibicom Hiszpana drugi set, w którym Bautista Agut w pocie czoła wypracował małą przewagę, wygrał, ale więcej osiągnąć nie potrafił.
Djoković, wciąż odporny na wszystkich, jest w finale, będzie bronić tytułu. Bautista Agut awansuje z 22. na 13. miejsce rankingu światowego, zarobi 588 tys funtów szerlingów brutto, wróci do swych pasji, o których już zaczynało być głośno – jazdy wierzchem i hodowli koni pod Walencją (ma siedem zwierząt).
Nie będzie jednak trzecim Hiszpanem, po Manolo Santanie i Rafaelu Nadalu, który osiągnął wielkoszlemowy finał w Londynie. Nie będzie pierwszego w historii hiszpańskiego finału, o który też niektórzy marzyli.
Tak naprawdę cały Wimbledon, na korcie centralnym i na wzgórzu Aorangi przed wielkim ekranem na ścianie kortu nr 1, czekał na piątkowy mecz numer 2 – półfinał Rafaela Nadala z Rogerem Federerem.
—Krzysztof Rawa z Londynu