Po miesiącach umiarkowanych osiągnięć para Fyrstenberg-Matkowski wreszcie przypomniała o sobie. Finał trwał prawie półtorej godziny, rywale byli młodsi (Draganja – rocznik 1991, Kontinen – 1990), ale w deblu dojrzałość ma znaczenie.
Polska para zaczęła swe zwycięstwa w cyklu ATP World Tour w 2003 roku, od tytułu w Sopocie, potem niemal co roku dokładała zwycięstwo lub dwa (jedynym wyjątkiem był sezon 2011). Ten rok nie był jednak dla Polaków udany, zaczęli nawet, dla odświeżenia rywalizacji grać z innymi partnerami.
Może to sposób na poprawienie rankingów. Przed turniejem w Metz Matkowski był 42. deblistą świata, Fyrstenberg 43., zdobyte punkty poprawią ich klasyfikację o kilka miejsc. W rankingu par Polacy zajmowali 20. miejsce (od poniedziałku będzie zapewne 18.), więc do udziału w Masters jednak jeszcze wciąż daleko, ale krok został zrobiony.
W następnym tygodniu panowie grają w Kuala Lumpur (910,5 tys. dol.) i Shenzen (590,2 tys. dol.). Polski udział w tych turniejach to start Michała Przysiężnego w Malezji (pierwszy mecz z Malekiem Jazirim z Tunezji) oraz Marcina Matkowskiego z Leanderem Paesem (Indie) w deblu. W Shenzen Open Mariusz Fyrstenberg zagra w parze z Maksem Mirnym (Białoruś). Oba polsko-zagraniczne deble są rozstawione z nr 4. Wspólny sukces sukcesem, ale wcześniejsze umowy zobowiązują.
Panie mają przed sobą duży turniej w Wuhanie (2,44 mln dol.) – mieście rodzinnym Na Li. Obsada jest bardzo silna, Agnieszka Radwańska jest rozstawiona z nr 5, w pierwszej rundzie otrzymała wolny los, lecz pierwszy mecz (z Caroline Garcią z Francji – 48. w rankingu WTA) zagra już w poniedziałek. Francuzka w niedzielę zwyciężyła Venus Williams 6:4, 4:6, 7:6 (8-6). Garcia grała z Polką raz, w tym roku w ćwierćfinale w Madrycie, były trzy trudne sety i zwycięstwo Radwańskiej 6:4, 4:6, 6:4.