Chińska część sezonu, wbrew nadziejom, nie była udana dla najlepszej Polki. Po wczesnej porażce tydzień temu z Caroline Garcią (Francja) w Wuhan, przyszła porażka w Pekinie z Vinci, z którą zwykle radziła sobie bez trudu.
Nie było powodów, by za cokolwiek chwalić Radwańską, jej rywalka też nie grała olśniewająco – obie słabo serwowały, obu brakowało mocy, ale polska rakieta nr 1 okazywała więcej słabości – być może to syndrom końca sezonu, może jednak to poważniejszy kryzys formy.
Nie ma co wspominać dawnych azjatyckich sukcesów Polki (w Pekinie raz wygrała i raz grała w finale), trzeba niestety coraz częściej powtarzać: Agnieszka jest wyraźnie zmęczona – tenisem, rywalizacją, wieloletnim reżymem treningowym, podróżami lub kontuzjami.
Awans na turniej mistrzyń w Singapurze (20-26 października) Radwańskiej nie przepadł, ale by tam jechać, być może potrzebny będzie bardziej udany start w turnieju w Moskwie. Jest czas na krótką regenerację, ten decydujący turniej zaczyna się 13 października.
Pekin. Turniej WTA