Całe zamieszanie zaczęło się przez występ Tarpiszczewa w rosyjskim programie rozrywkowym "Wieczorny Urgant". Na ekranie był właśnie wyświetlany mecz jednej z sióstr Williams, a prowadzący nie mógł przypomnieć sobie jej imienia. Szef rosyjskiego tenisa z uśmiechem na ustach powiedział, że to "bracia Williams".
To, co miało być niewinnym żartem, rozgrzało do czerwoności środowisko tenisowe. Serena Williams określiła słowa Tarpiszczewa jako "seksistowskie i rasistowskie". Szefowa WTA Stacey Allaster nałożyła na rosyjskiego działacza 25 tysięcy dolarów grzywny. Dodatkowo kapitan reprezentacji Rosji w Pucharze Davisa i były kapitan w Pucharze Federacji otrzymał roczny zakaz działalności w kobiecym tenisie.
Zachowaniem swojego rodaka była oburzona również Maria Szarapowa. Tenisistka nie tylko nie próbowała usprawiedliwiać Tarpiszczewa, ale także publicznie go skrytykowała.
- To bardzo lekceważące stwierdzenie, które kategorycznie nie przystoi osobie na jego [Tarpiszczewa] stanowisku. To była niebywale nieodpowiedzialna wypowiedź - twierdzi Maria Szarapowa. Jej słowa na Twitterze zacytował dziennikarz "New York Times" Ben Rotenberg.
Jednak w obronie rosyjskiego działacza stanęły rosyjskie media oraz rosyjskie władze. Dziennikarze portalu rsport.ru napisali, że "Tarpiszczew pożartował, ale nikt go nie zrozumiał - ani WTA, ani Serena Williams, ani Szarapowa".