Korespondencja z Paryża
Kubot występujący w parze z Austriakiem Alexandrem Peyą pierwszy raz jest w deblowym półfinale Roland Garros. Plan na olimpijski rok był taki, że będzie grał z Matkowskim z myślą o Rio, ale okazało się, że sukcesów nie ma i nasi debliści postanowili się rozstać, co możliwości wspólnego olimpijskiego startu im nie odbiera.
Matkowski i 43-letni Hindus Leander Paes przegrali wczoraj z braćmi z Kalifornii, parą Bob Bryan - Mike Bryan 6:7 (12-14), 3:6, a Kubot i Peya pokonali Marcela Granollersa (Hiszpania) i Pablo Cuevasa (Urugwaj) 6:1, 6:4. Dzięki temu teraz to oni staną oko w oko z Bobem i Mike’em. Oby z lepszym skutkiem, jest na to szansa, bo bliźniacy nie straszą już tak jak dawniej.
Dwa sety meczu Richarda Gasqueta z Andy Murrayem (1/8 finału) stały na kosmicznym poziomie, by zobaczyć coś takiego warto było przetrwać w Paryżu chłód, deszcz, zatopienie Agnieszki Radwańskiej i wszystkie strajki, które przed Euro były, są i będą. Francuzi mieli ogromny apetyt na półfinał, Gasquet to ich ostatni singlista w turnieju, ale Murray przetrwał bekhendową kanonadę rywala i w dwóch kolejnych setach panował niepodzielnie, choć publiczność bardzo wspierała swego Richarda.