Grają od 9 listopada w amfiteatralnej sali londyńskiego gmachu The College przy Southampton Row w dzielnicy Holborn.
W 12 partiach padło 12 remisów. Partie były różne: krótkie, agresywne, ale też siedmiogodzinne, pozycyjne, z szansami i nadziejami na wygrane z obu stron, ale tylko ostatnia, w poniedziałek, wzbudziła ekstremalne emocje: norweski mistrz miał wyraźną przewagę, lecz po 31 posunięciach zaproponował remis.
To pierwszy mecz w 132-letniej historii walki o mistrzostwo świata, który nie dał rozstrzygnięcia w głównej części rywalizacji. Dla kibiców to dodatkowa frajda, dla organizatorów i szachów – także. O tytuł grają bowiem dwaj ludzie, którzy już udowodnili, że stare szachy pozostają młodym sportem, bywają fantastyczną rozrywką medialną, inaczej mówiąc, wciąż są sexy.
Thor szachów
Z jednej strony szachownicy usiadł obrońca tytułu, 27-letni Norweg Magnus Carlsen. „Mozart szachów", jak piszą o nim media, choć niektóre w Norwegii wolą „Thor szachów". Carlsen przy okazji turniejów reklamuje auta Porsche i ubrania G-Star, to miłośnik komiksów z Kaczorem Donaldem (po latach sam się w nich pojawił), był też postacią w znanej kreskówce „The Simpsons".
Magazyn „Forbes" wycenia jego wartość marketingową na ponad 8 mln dol. rocznie, kiedyś w pokazówce dał mata Billowi Gatesowi w dziewięciu posunięciach.