Jacek Krzynówek, VfL Wolfsburg, 15 maja 1976, 78 A, 14 goli
„Wielka Mała Stopa” jest gwiazdą reprezentacji i pewniakiem do gry na lewej pomocy lub w środku, zaraz za napastnikiem. W eliminacjach strzelił trzy gole Azerbejdżanowi i jednego Portugalii w Lizbonie. Kiedy zdecydował się na strzał z 30 metrów, na drodze do bramki stało 7 rywali. Piłka odbiła się od słupka, pleców bramkarza Ricardo, wpadła do siatki, a Polacy zremisowali być może decydujący o awansie mecz. Mimo że w Wolfsburgu jest tylko rezerwowym, potrafił utrzymać formę. Jedyny jego problem w klubie nazywa się Felix Magath, który chociaż na niego nie stawia, nie pozwala odejść do żadnego innego klubu Bundesligi. Euro dla Krzynówka będzie trzecim wielkim turniejem w karierze. Teraz wystąpi w najbardziej odpowiedzialnej roli – lidera drużyny.
Mariusz Lewandowski, Szachtar Donieck, 18 maja 1979, 46 A, 3 gole
Kiedy za kadencji Zbigniewa Bońka dostał koszulkę z numerem 10 – nie udźwignął ciężaru. Był słaby psychicznie, a kibice śmiali się z jego kiepskiego wyszkolenia technicznego. Teraz nikt już o tym nie pamięta, tak jak nikt nie wyobraża sobie podstawowego składu bez Lewandowskiego. Chyba najsilniejszy psychicznie w reprezentacji Polski. Grą na pograniczu faulu często wybija rywalom z głowy sztuczki i efektowne zagrania. Trudny do przejścia, świetne wsparcie dla ofensywnego pomocnika. Z Szachtarem Donieck mistrz Ukrainy, jednak czasami rezerwowy, bo zbyt szybko powiedział, że chciałby zmienić klub. Zapewnia, że jest już po wstępnych rozmowach. Kierunek Anglia.
Wojciech Łobodziński, Wisła Kraków, 20 października 1982, 15 A, 2 gole
Zadebiutował za kadencji Beenhakkera i należy do jego ulubieńców. Czasami wygrywał nawet rywalizację z Błaszczykowskim na prawej pomocy, na zgrupowaniu w Niemczech podzielił jednak jego los. Zszedł z boiska w meczu z Albanią z kontuzją. Podobno jednak uraz stawu skokowego nie jest poważny. Problemem Łobodzińskiego jest nierówna forma. W lidze, czy to w barwach Zagłębia Lubin, czy Wisły Kraków, nie potwierdzał swojej klasy, jednak przyjeżdżając na zgrupowania reprezentacji, zawsze odżywał. Tak samo było teraz. Jego dyspozycję po tygodniu treningów Beenhakker nazwał „innym światem” w porównaniu z tą zaraz po przyjeździe do Niemiec.
Rafał Murawski, Lech Poznań, 9 października 1981, 9 A, 1 gol
W trakcie eliminacji stanowił jedynie uzupełnienie składu i jego rola raczej się nie zmieniła. W najlepszej formie był jesienią, kiedy wyszedł w pierwszym składzie na ostatni mecz Polaków, z Serbią w Belgradzie. Strzelił gola i był najlepszy na boisku. Jego zadania różniły się od tych, jakie ma w Lechu Poznań. Był odpowiedzialny nie tylko za rozbijanie ataków rywali, ale także za konstruowanie akcji.
Wcześniej wystąpił w obu meczach z Belgami, wchodząc z ławki rezerwowych na 10 i 8 minut. Podczas mistrzostw może liczyć na niewiele więcej. Zagra, jeśli Lewandowski lub Dudka będą zmęczeni.
Michał Pazdan, Górnik Zabrze, 19 września 1987, 5 A
Najmłodszy w drużynie, najmniej doświadczony, więc na mistrzostwa jedzie raczej po naukę. Może tylko patrzeć, jak na wielkiej imprezie zachowują się gwiazdy reprezentacji. Nie byłoby go w drużynie, gdyby nie rezygnacja z występów Radosława Sobolewskiego. Beenhakker w Pazdanie widzi olbrzymie możliwości, twierdząc, że może być nie tylko nowym Sobolewskim, ale nawet nowym Fabio Cannavaro. Selekcjoner podkreśla, że nieważne to, jakim piłkarzem Pazdan jest teraz, ale jakim może być za kilka miesięcy. Zawodnik Górnika na razie dostaje tylko defensywne zadania, ale wywiązuje się z nich doskonale.
Marek Saganowski, Southampton, 31 października 1978, 22 A, 3 gole
Potrzebuję takiego zawodnika, bo gdy pojawia się na boisku, to „robi wojnę”. Nawet jeśli sam nie strzela gola, zwraca uwagę obrońców, zostawiając dużo swobody kolegom – mówi o nim Beenhakker. Saganowski to jednak piłkarz, który wejdzie na boisko wtedy, kiedy trzeba będzie coś zmienić. Sezon w barwach drugoligowego angielskiego Southampton mało udany. Klub utrzymał się w lidze dopiero w ostatniej kolejce, a Polak strzelił tylko 3 gole. Mógł być podstawowym napastnikiem reprezentacji w czasie eliminacji. Odmienił losy meczu w Azerbejdżanie, kiedy dwa gole padły po jego akcjach, jednak w kolejnym spotkaniu z Armenią nie wykorzystał kilku dogodnych okazji.
Euzebiusz Smolarek, Racing Santander, 9 stycznia 1981, 30 A, 13 goli
W eliminacjach strzelił 9 goli i był najjaśniejszą gwiazdą drużyny. Pogrążył Portugalię i Belgię, strzelając im w Chorzowie po dwa gole, przeciwko Kazachstanowi po raz pierwszy w reprezentacji wywalczył hat-tricka. Najbardziej rozpoznawalna twarz drużyny, ponad milion złotych zarobionych z kontraktów reklamowych. Ustawiany częściej na skrzydle niż w ataku, jest graczem nieprzewidywalnym. Sam trener mówi, że jeden Smolarek w drużynie to skarb, dwóch – to samobójstwo. W Santander na razie nie do końca potwierdza swoją klasę. Jego klub wywalczył wprawdzie awans do Pucharu UEFA, ale Polak w 22 meczach strzelił tylko 4 gole.
Tomasz Zahorski, Górnik Zabrze, 22 listopada 1984, 8 A, 1 gol
Gole dla Górnika w lidze strzelał Dawid Jarka, powołanie dostał Zahorski. Beenhakker twierdzi, że gdyby ten piłkarz urodził się w Rotterdamie, już byłby gwiazdą reprezentacji. Może grać zarówno w ataku, jak i na którymś ze skrzydeł. W ostatnim meczu eliminacyjnym z Serbią asystował przy golu Radosława Matusiaka. Pomimo, że w reprezentacji grał o stawkę tylko raz, ma szansę powiększyć liczbę występów na mistrzostwach Europy. Ciągle przecież nie wiadomo, kiedy do dyspozycji wrócą Błaszczykowski z Łobodzińskim. Skoro Beenhakker nie zdecydował się powołać z listy rezerwowych Łukasza Piszczka, to znaczy, że wierzy w Zahorskiego.
Maciej Żurawski, Larissa, 12 września 1976, 70 A, 17 goli
Kapitan drużyny, który kompletnie zawiódł na mistrzostwach świata przed dwoma laty i teraz zapowiada rehabilitację. Według słów trenera na zgrupowaniu w Donaueschingen rozpoczął nową karierę, co potwierdził dobrą dyspozycją i pierwszym od 14 miesięcy golem dla reprezentacji w towarzyskim meczu z Albanią. W kadrze debiutował 10 lat temu, jeszcze za kadencji Janusza Wójcika. Kluczowy zawodnik dla drużyny. Tak bardzo chciał odpowiednio przygotować się do turnieju, że zamienił Celtic Glasgow na Larissę. W Grecji stał się najlepszym piłkarzem swojego klubu i wreszcie nie miał problemów z miejscem w składzie.