Trenuje ona, jak podały media, pod mostem nad tą samą rzeką, tyle że w dolnym jej biegu. Tu, gdzie urlopuję, też jest most, ale widoku młociarki czy młociarza na obu brzegach nie uświadczysz, co utwierdza mnie w przekonaniu, że obiekty sportowe w Polsce świecą pustkami. Wiadomo, że pod mostem wykuwał też kiedyś formę kolega po fachu Anity Włodarczyk, srebrny medalista berlińskich mistrzostw Szymon Ziółkowski.
Brak jest na razie informacji, przez które płoty i w jakim mieście skakały dwie tyczkarki Anna Rogowska i Monika Pyrek, ale dociekliwi przedstawiciele mediów na pewno do tego dojdą. Na razie reporterzy odebrali od będącego w szoku prezesa Polskiego Związku Lekkiej Atletyki Jerzego Skuchy wyznanie, że teraz, gdy niespodziewanie staliśmy się światową potęgą, trzeba by stworzyć jakiś profesjonalny ośrodek przygotowań, a może nawet kilka, no i wybudować stadion z bieżnią w Warszawie, na którym dałoby się zorganizować międzynarodowe zawody.
Mam poważne wątpliwości, czy rzeczywiście powinniśmy iść w tym kierunku. Doświadczenie uczy, że w Polsce podstawą wielkich sukcesów sportowych nie jest komfort przygotowań, ale wręcz przeciwnie – brak odpowiednich warunków do treningu. Wszak Otylia Jędrzejczak zdobywała liczne medale i biła rekordy, mimo iż w stolicy, gdzie mieszka, nie ma basenu o wymiarach olimpijskich. Agnieszka Radwańska znakomicie sobie radzi na kortach twardych, których w Krakowie, gdzie się wychowywała, nikt do tej pory nie widział. Adam Małysz musiał wywalczyć kilka medali oraz wygrać kilkadziesiąt konkursów Pucharu Świata, by ruszyła budowa skoczni w jego rodzinnej Wiśle.
A najlepszym dowodem powyższej teorii jest kariera Roberta Kubicy, który został czołowym kierowcą świata, choć w Polsce nie ma torów wyścigowych z prawdziwego zdarzenia.
Nie bądźmy więc tacy wyrywni z tą budową stadionów, ośrodków, kortów i skoczni. Mosty to co innego.