Przeczytać i wygrać

Mistrzostwa świata. Sześć polskich osad płynie w sobotę i niedzielę w finałach

Aktualizacja: 29.08.2009 09:27 Publikacja: 29.08.2009 02:34

Konrad Wasielewski, Marek Kolbowicz, Michał Jeliński i Adam Korol (od lewej) po zwycięskim półfinało

Konrad Wasielewski, Marek Kolbowicz, Michał Jeliński i Adam Korol (od lewej) po zwycięskim półfinałowym wyścigu

Foto: Fotorzepa, bartosz jankowski Bartosz Jankowski

Plan na weekend jest taki: w sobotę dokończyć książkę, w niedzielę zdobyć czwarte mistrzostwo i pobić rekord świata, bo bez rekordu raczej wygrać się nie da. Tak mówi Marek Kolbowicz, nieformalny rzecznik czwórki podwójnej, najlepszej wioślarskiej osady ostatnich lat.

Z książki („Bramy Barcelony”; „akcja rozgrywa się w tych okolicach, gdzie byliśmy na pierwszych w tym roku regatach, rewelacja” – zachwyca się Kolbowicz) zostało mu jeszcze 100 stron. W mistrzostwach został jeden bieg, finałowy. Najgroźniejszymi rywalami będą Niemcy i Chorwaci. – Jeśli sprawdzą się prognozy, że wyścig będzie z wiatrem, pewnie padnie rekord świata. Musimy go pobić, żeby wygrać z Niemcami, a oni, żeby pokonać nas – mówił Kolbowicz po zwycięskim półfinale. W nim polscy mistrzowie olimpijscy: Adam Korol, Michał Jeliński, Kolbowicz i Konrad Wasielewski, złapali swój rytm, uciekli Australijczykom i Chorwatom, a za metą uśmiechnięci chłodzili się woreczkami lodu. Zabrali je do łodzi, żeby się bronić przed poznańskim upałem. W niedzielę też mogą być potrzebne, finał zaczyna się o 12.33. – Czy Niemcy nas słyszą? Nie? To powiem: chcemy ten finał rozegrać tak jak półfinał – puszcza oko Kolbowicz. Tak samo, czyli mocno ruszyć, a potem jeszcze dokładać.

W niedzielę będzie pięć wyścigów finałowych z polskimi osadami, w sobotę tylko jeden, ale za to z dużą szansą na medal. Kobieca dwójka podwójna Julia Michalska – Magdalena Fularczyk wygrała w Poznaniu, jak czwórka z Kolbowiczem, i przedbieg, i półfinał. To, że potrafią wygrywać finały, pokazywały już w tym roku w Pucharze Świata.

W finale są jeszcze kobiece czwórka podwójna i dwójka podwójna, obie wagi lekkiej, męska ósemka oraz wracający do wielkiej formy wicemistrzowie olimpijscy z czwórki bez sternika wagi lekkiej. Z nimi, tak jak z Korolem, Kolbowiczem i ich załogą, nie sposób się nudzić. Szlakowy Paweł Rańda po wygranym półfinale stanął w łodzi, podniósł ręce w górę, a potem pokazał zaciśniętą prawą pięść. Brakowało tylko skoku do wody, jak w Pekinie, ale jeszcze będzie okazja, w niedzielę tuż po 12. – Pięść była dla tych wszystkich, którzy mówili, że olimpijskie srebro to był jednorazowy wystrzał. Mamy za sobą niełatwy czas, ale pokazaliśmy, że potrafimy się przygotować do najważniejszych imprez – mówił Rańda.

Rańda znalazł wreszcie osadę, w której się spełnia i jest szczęśliwy. Kiedyś wydawał się skazany na rolę trzeciego w dwójce podwójnej z Robertem Syczem i Tomaszem Kucharskim. Wskakiwał do łodzi dwukrotnych mistrzów olimpijskich doraźnie, gdy Kucharski miał problemy ze zdrowiem. W Poznaniu on płynie po medal, Robert Sycz z nowym partnerem Mariuszem Stańczykiem nawet w finale C się nie liczyli, a Kucharski patrzy na nich z pomostu już jako sportowy emeryt. Sycz mimo porażek nie chce jeszcze powiedzieć: wystarczy.

Kucharski powiedział rok temu, gdy przegrali walkę o Pekin. Miał już dość problemów, które obaj świetnie znają: wyczerpania zbijaniem wagi, stresów, ciągłego balansowania na krawędzi, kiepskiej opieki medycznej. Pracuje teraz z dziećmi w klubie, bawi się trenowaniem i chce, żeby jego uczniowie też się bawili. Za wiosłowaniem, jak mówi, nawet nie zatęsknił.

[i]Paweł Wilkowicz z Poznania[/i]

Sport
Nie chce pałacu. Kirsty Coventry - pierwsza kobieta przejmuje władzę w MKOl
Sport
Transmisje French Open w TV Smart przez miesiąc za darmo
Sport
Witold Bańka wciąż na czele WADA. Zrezygnował z Pałacu Prezydenckiego
Sport
Kodeks dobrych praktyk. „Wysokość wsparcia będzie przedmiotem dyskusji"
Materiał Promocyjny
Firmy, które zmieniły polską branżę budowlaną. 35 lat VELUX Polska
Sport
Wybitni sportowcy wyróżnieni nagrodami Herosi WP 2025