Wcześniej, w październiku, otrzymał wyróżnienie od Międzynarodowej Federacji Tenisowej (ITF) za serię znakomitych rezultatów w turniejach niższej rangi, tzw. futuresach rozgrywanych w Niemczech, na Białorusi i w Wielkiej Brytanii.
Przysiężny otworzył też listę zwycięstw naszych tenisistów w roku 2010. Sukces był niewielki, na dodatek już w drugiej rundzie eliminacji do turnieju ATP w stolicy Kataru Polak przegrał długi mecz z Niemcem Benjaminem Beckerem. Kierunek marszu wydaje się jednak właściwy.
Michał gra w tenisa wyjątkowo efektownie. Czyste, dobrze ułożone wszystkie uderzenia, płynne poruszanie się po korcie, spory repertuar, zwłaszcza w okolicach siatki – generalnie to jest gracz, którego się zapamiętuje. Ma rację Wojtek Fibak, nazywając Przysiężnego polskim Federerem. Zachowując proporcje, mają ten sam styl gry, jakby delikatnej i od niechcenia, a jednocześnie oryginalnej i dynamicznej. Tym, co się przy porównaniu nie zgadza, są wyniki.
25-letni Przysiężny kilka miesięcy temu otwierał siódmą setkę, dziś jest blisko pierwszej. Może myśleć o eliminacjach w Australian Open i o głównych imprezach cyklu ATP Tour. Jako junior był rywalem i deblowym partnerem Czecha Tomasa Berdycha, toczył pojedynki z Robinem Soderlingiem. Wśród seniorów potrafił wygrać w Pucharze Davisa z Łotyszem Ernestem Gulbisem, zapewnić Polsce sukces w barażu z Brytyjczykami, pokonać Włocha Filippo Volandriego i Argentyńczyka Guillermo Corię. Ciągłe kontuzje kolan to był najważniejszy powód, dla którego ta kariera przypominała dotychczas górską kolejkę w wesołym miasteczku.
W najnowszym przewodniku ATP (to biblia tenisistów) nazwiska Przysiężnego jeszcze nie ma. Jeśli Michałowi dopisze zdrowie, pewnie znajdzie się tam w wydaniu 2011. Tymczasem w księdze najnowszej pojawił się wpis, który musi cieszyć serca krajowych fanów. Po dziesięciu latach darcia tenisowego betonu osiągnął swój cel Łukasz Kubot. 27-latek z Bolesławca w ostatniej chwili nie pogodził interesów singlowych i deblowych, wobec czego nie zakończył sezonu jako gracz pierwszej setki. Jak piszą autorzy: był bliski tego, by jako pierwszy Polak od czasu Fibaka w roku 1985 finiszować w elicie. Jego lokata (nr 101) to dobra pozycja przy nowym rozdaniu tenisowych kart.