[b]Rz: Kiedy się pani dowiedziała, że jednak ma ten medal?[/b]
[b]Justyna Kowalczyk:[/b] Najpierw długo czekałam na rozstrzygnięcie, która z nas, ja czy Steira, jest trzecia. Gdy zobaczyłam skaczące do góry, ściskające się Norweżki, zrozumiałam, że medal mi jednak uciekł. Chwilę później jeden z moich serwismenów, Estończyk Peep Koidu, powiedział: – Spójrz, jesteś trzecia, masz medal. Nie wierzyłam.
[b]Nie cieszyła się pani, nie skakała do góry ze szczęścia. [/b]
Nie było czasu na radość. Zostałam wezwana na rozmowę z jury. My doskonale wiemy, co takie rozmowy znaczą. Wzywają wtedy, gdy mają poważne zastrzeżenia. Nic dziwnego, że szłam jak na ścięcie, myśląc, co ja takiego złego zrobiłam. Przecież nikomu nie zajechałam drogi, nikogo nie popchnęłam.
[b]Jakie były zarzuty jury?[/b]