Z dwójki Meksykanów (pierwszy urodził się w Kalifornii, a mieszka w Tijuanie, a drugi, urodzony w Meksyku, mieszka teraz w Teksasie) bardziej utytułowany jest Margarito. Mówią o nim Tornado z Tijuany, choć ma na koncie sześć porażek, ale wygrane nad takimi asami jak Kermit Cintron i Miguel Angel Cotto zrobiły swoje.
I zapewne mocno bijący Tony dalej zarabiałby miliony, gdyby nie skandal z jego udziałem wykryty przy okazji jego ostatniej, przegranej walki z Shane’em Mosleyem. Okazało się, że bandaże na jego rękach były nasączane twardniejącą substancją. Margarito tłumaczył, że nic o tym nie wiedział, ale dyskwalifikacja była nieunikniona.
To będzie jego pierwszy pojedynek po 15 miesiącach przerwy, a rywal wcale nie będzie łatwy. Roberto Garcia (28 wygranych i tylko dwie porażki) wierzy, że najlepsze czasy dopiero przed nim, a wygrana z byłym mistrzem świata wagi półśredniej będzie najlepszą przepustką do sławy i wielkich pieniędzy.
Na ringu w Carson też spodziewane jest tornado o dużej sile rażenia, wcale nie mniejszej niż w Aquascalientes. Gwarantuje to obecność wysokiego (188 cm), chudego jak tyczka leworęcznego chłopaka z Georgii Paula Williamsa. Były mistrz świata wagi półśredniej walczył już w średniej i wygrał z Sergio Gabrielem Martinezem, teraz wraca do junior średniej, by się zmierzyć z innym byłym mistrzem kategorii półśredniej Kermitem Cintronem. Faworytem jest Williams, ale Portorykańczyk mieszkający od lat w Houston potrafi jednym ciosem zakończyć pojedynek. Z 32 zwycięstw 28 odniósł przed czasem, prawie tak samo jak Williams (32 – 28), a pokonał go tylko dwukrotnie Margarito.
Trenerem Cintrona jest Ronnie Shields, ten sam, który przygotowywał Tomasza Adamka do walki z Chrisem Arreolą. Jeśli efekt będzie podobny i Cintron pokona Williamsa, to będzie wielka sensacja.