W sobotę na trasie 8,9-kilometrowego prologu kolarze ustalą pierwszą hierarchię w 198-osobowym peletonie.
Z Rotterdamu kolarze pojadą przez Holandię i Belgię do Francji, by po trzech tygodniach ścigania po asfalcie, ale i bruku, wspinania się na górskie przełęcze w Alpach i Pirenejach (dwukrotnie słynny Tourmalet) finiszować 25 lipca na Polach Elizejskich w Paryżu.
W 97. Tour de France można się spodziewać emocji, jakich dawno nie było. Stary mistrz Lance Armstrong i uważany za jego następcę Alberto Contador jadą tym razem w dwóch różnych ekipach, więc już żaden gorset taktyczny czy też polecenia dyrektora grupy nie przeszkodzą im w bezpośredniej rywalizacji o zwycięstwo w Paryżu.
38-letni Amerykanin wygrał już Wielką Pętlę siedem razy z rzędu (1999 – 2005), a przed rokiem, po spektakularnym powrocie do ścigania po ponad trzyletniej przerwie, był trzeci. Teraz chce wyśrubować swój rekord do ośmiu zwycięstw, jadąc w barwach specjalnie w tym celu powołanej grupy RadioShack. O 11 lat młodszy Hiszpan wygrał Tour de France dwukrotnie (2007, 2009) i jest na dobrej drodze do nawiązania do sukcesów swego rodaka Miguela Induraina (pięć zwycięstw), a może i samego Armstronga.
Dwóch faworytów na 3642-kilometrowej trasie będą starali się pogodzić drugi przed rokiem Luksemburczyk Andy Schleck, jego brat Frank, który niedawno wygrał wyścig Dookoła Szwajcarii, czy też Włoch Ivan Basso, zwycięzca tegorocznego Giro d’Italia, któremu na górskich odcinkach będzie pomagał Sylwester Szmyd, jedyny Polak w peletonie.