Przed zawodami wszyscy stawiali na zwycięstwo Golloba albo Hampela. Obaj od początku sezonu są w znakomitej formie i zmieniają się na prowadzeniu w klasyfikacji generalnej. Więcej szans zdawał się mieć Gollob, który przed rokiem w Malilli wygrał.
Holta, Norweg z polskim paszportem, był w cieniu, mimo że zajmował wysokie, szóste miejsce w klasyfikacji mistrzostw świata. Poprzednie lata były jednak dla niego nieudane. Na ogół musiał walczyć o miejsce gwarantujące starty w cyklu Grand Prix w kolejnym sezonie.
W zimie 36-letni zawodnik zastanawiał się nad rezygnacją z udziału w mistrzostwach świata, a teraz ma szansę na wywalczenie medalu. – Moim celem było zawsze miejsce na podium – powiedział Norweg, który jest już czwarty w klasyfikacji generalnej.
W Malilli Holta jeździł bardzo dobrze. W siódmym biegu prowadził od startu do mety, podobnie było w kolejnej serii, gdzie wyprzedził wracającego po kontuzji Emila Sajfutdinowa i Andreasa Jonssona.
W półfinale i finale skoncentrowany Holta ruszał najszybciej, na pierwszym wirażu zostawiał za plecami rywali, a potem tylko pilnował bezpiecznej przewagi. Być może nie poszłoby mu tak łatwo, gdyby w końcówce zawodów poważnej kontuzji nie odniósł Gollob, który w 17. biegu staranował Sajfutdinowa i obaj upadli na tor. Rosjanina zastąpił rezerwowy Linus Sundstroem, a Polaka wykluczyli sędziowie. Sajfutdinow, największy pechowiec w tym roku, już więcej nie wsiadł na motor. Lekarze podejrzewają u niego złamanie nadgarstka. Gollob dokończył zawody z opuchniętą i krwawiącą ręką. Mimo bólu w półfinale pokonał Jasona Crumpa i Hampela, który przyjechał dopiero trzeci.