[i]Korespondencja ze Spa-Francorchamps[/i]
Polak wrócił na podium po pasjonującym wyścigu, w którym błędy popełniali najlepsi kierowcy. Deszczowe chmury ani na sekundę nie dawały spokoju strategom zespołów, a najczęściej oglądanym obrazkiem na stanowiskach dowodzenia były mapki pogodowe.
Na długim torze w Spa deszcz może padać na jednym fragmencie, a reszta pozostaje sucha. – Za osiem minut spodziewamy się krótkich, intensywnych opadów deszczu – usłyszał Kubica przez radio w trakcie okrążenia rozgrzewkowego. Zanim spodziewane krople spadły na tor, ruszający z trzeciego miejsca Polak zdążył już przeżyć chwile grozy.
Stojący przed nim zdobywca pole position, Mark Webber, miał kłopoty ze sprzęgłem i kiedy zgasły czerwone światła startowe, Red Bull niemrawo potoczył się do przodu. Kubica ominął przeszkodę, ale w pierwszy zakręt wpadł równo ze startującymi zza jego pleców Sebastianem Vettelem i Jensonem Buttonem. Utrzymał drugą pozycję, ale na kończącej okrążenie szykanie Bus Stop rozpętało się piekło.
[srodtytul]Vettel straszy[/srodtytul]